sobota, 9 maja 2015

Epilog


     Decyzje, którym stawiamy czoło mogą stworzyć z nas świętych lub potwory, ale musi to być warte więcej niż stanie się zupełnie nikim. 
      Nie potrafił sobie poradzić, ani nawet nie chciał. Przerosła go zwykła, szara rzeczywistość. Był samotny. Tak samotny jak księżyc na bezgwiezdnym niebie. Tonął we własnym życiu. Alkohol, imprezy, narkotyki stały się jego odskocznią. Potrzebował pomocy. Potrzebował jej. Od urodzenia nad nim czuwała, obserwowała, ale straciła kontrolę, gdyż nie wiele mogła zrobić z tak odległego miejsca w jakim była. Popełniła błąd. Zakochała się. On jako jedyny nie zapomniał o jej istnieniu i od początku było pewne, że będzie to niemożliwe. Niosąc pomoc ona sama musiała dużo poświęcić. Zapomniała o tym czym jest i jakie jest jej zadanie, a przy tym również o zasadach jakie panowały. Naprawiła go, niszcząc. 
    Była jego prawdziwym aniołem stróżem. Pragnąc uratować go, nauczyła prawdziwego życia, w którym złamane serce jest nieodłączną jego częścią. On wiedział, że znów mu coś odebrano. Tym razem bezpowrotnie. Bo czasami nawet dobre serce doprowadza do zniszczenia.

KONIEC