niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 14


     Nerwowo przygryzała koniec ołówka, wpatrując się w zupełnie pustą kartkę papieru, którą w przeciągu kolejnych dwudziestu minut miała oddać profesorowi w ramach warsztatów ilustracyjnych. Nie potrafiła nic narysować, gdyż jej myśli cały czas krążyły wokół wydarzeń z wczorajszego wieczoru. Pomimo że do sytuacji, które powodowały u niej szybsze bicie serca, mogła zaliczyć pełno incydentów, wszystkich związanych z Jakiem, to ostatnie należało do najgorszych. Dziewczyna wiedziała, że nie powinna iść z tym na policje, gdyż chłopak należał do osób, które potrafią wybrnąć ze wszystkiego, ale przez ułamek sekundy, kiedy opowiedziała Mattowi te przykre zajścia, poczuła, że sama sobie z tym nie poradzi i musi zacząć działać. Jednak zaczęła tego żałować już od momentu wyjścia z komendy. Nie wiedziała na co stać jej prześladowcę, co dodatkowo wywoływało strach. Miała ku temu dobre powody, gdyż gdyby nie przebywający w jej mieszkaniu tego wieczoru Luke, nastolatka mogłaby skończyć nawet w szpitalu. 
       W jej głowie przewijały się obrazy twarzy Jake’a, który gotów był w każdej chwili zrewanżować się za nagłe aresztowanie i oskarżenie o nachodzenie oraz prześladowanie. Policjanci jednak widocznie nie mieli wystarczająco dowodów, aby zatrzymać go na komendzie, czego najbardziej obawiała się osiemnastolatka, od chwili kiedy zaczęła tylko rozważać opcje wydania go. 
      Usłyszała nagły szum i dźwięki wychodzących z sali wykładowej ludzi, kiedy zorientowała się, że lekcja dobiegła końca, a ona w dalszym ciągu nic nie narysowała. Westchnęła przeciągle, podnosząc się z miejsca. Założyła na ramię torbę, podeszła do wykładowcy, informując go, że niestety nie zdołała wymyślić czegoś godnego uwagi i nie czekając nawet na jakąkolwiek odpowiedź, szybkim tempem wyszła na korytarz pełny studentów. 
      Przedzierała się pomiędzy udającymi się na lunch, chcą dotrzeć do jednej z budek telefonicznych. Rano tak bardzo spieszyła się na autobus, że zapomniała spakować najważniejszych rzeczy, w tym swojej komórki. Dotarłszy do celu, wykręciła jedyny numer, który tak na dobrą sprawę znała na pamięć – swojego telefonu. Miała wielką nadzieję, że blondyn nie zdążył jeszcze wyjść od niej z mieszkania, w którym za prośbą Layli został na noc. Odczekała trzy sygnały, a kiedy miała już zrezygnowana odłożyć słuchawkę, po drugiej stronie usłyszała dobrze znany jej głos Hemmingsa.
-Luke to ja. Mam do ciebie sprawę. Mógłbyś przynieść moją komórkę do kawiarni i zostawić ją szefowej? – zapytała błagalnym tonem. Miała w nim numer do lekarza, a koniecznie musiała potwierdzić dzisiejszą wizytę, dlatego liczyła, że chłopak jej nie odmówi. Usłyszała jęk, a następnie cichą zgodę. Uśmiechnęła się lekko, przygryzając wargę. – Dziękuję. Jestem twoją dłużniczką.
-Możesz zacząć spłacać dług od wytłumaczenie mi wczorajszego wieczora. – skwitował, powodując u niebieskookiej nieprzyjemne kłucie w gardle. Wiedziała, że prędzej, czy później będzie chciał się dowiedzieć, dlaczego musiał interweniować w całym zajściu, ale miała nadzieję, że nie stanie się to w najbliższym czasie.
-Nie przez telefon. – wyszeptała, a następnie szybko się rozłączyła, nie chcąc ciągnąć tej rozmowy. Już i tak miała zrujnowany dzień, biorąc pod uwagę, że mało co spała w nocy, a dodatkowo musiała wcześnie wstać.
Wpatrywała się w powolnie przesuwające się wskazówki na swoim zegarku, czekając aż jej zmiana dobiegnie końca. Dzisiejszy dzień zdecydowanie zaliczał się do najgorszych w jej życiu, a jedyne o czym w tej chwili marzyła, to wrócić do domu, wykąpać się i porządnie się wyspać. Obawiała się jednak, że nie będzie to możliwe ze względu na wczorajsze wydarzenia.  
Na jej nieszczęście za ponad godzinę czekała ją jeszcze wizyta u lekarza, która również wprowadzała ją w podenerwowanie. Doskonale zauważyła, że z jej słyszalnością są coraz większe problemy i spodziewała się, że usłyszy o kolejnych procentach utraty słuchu, ale za każdym razem bała się tak samo. 
Wycierając już przez dłuższy czas tą samą szklankę, poczuła czyjś dotyk na swoim ramieniu. Przestraszona, gwałtownie się odwróciła, a naczynie spoczywające w jej ręce wyśliznęło się z jej uścisku i z ogromnym hukiem spadło na podłogę, roztrzaskując się na kawałki. Wzrok nastolatki spotkał się z zatroskanym spojrzeniem swojej szefowej. Kobieta od kiedy tylko zobaczyła dziewczynę, wiedziała, że coś się stało, gdyż kilka razy zdarzyło jej się pomylić zamówienia oraz powtarzać tą samą czynność kilkakrotnie, nie zauważając tego. 
-Laylo twoja zmiana skończyła się już 10 minut temu. Możesz iść. – oznajmiła, sięgając po miotłę stojącą zaraz przy wyjściu na zaplecze. 
-Posprzątam to i odkupie. – powiedziała osiemnastolatka, starając się przekonać pracodawczynię, że zajmie się bałaganem, który sama zrobiła przez swoją nieuwagę. Spotkała się jednak z odmową. Kobieta przekonała ją, że nic się nie stało i ona wszystko zrobi, ponaglając niebieskooką do wyjścia i odpoczynku. 
Layla westchnęła głęboko, wychodząc z gabinetu lekarskiego z wynikami badań. Tak jak się spodziewała kolejne 7 procent słuchu zostało bezpowrotnie przez nią utracone, co bardzo ją zmartwiło. Dodatkowo dowiedziała się, że choroba rozwijała się w zawrotnie szybkim tempie, zadziwiając tym lekarza prowadzącego. Jeszcze niedawno stwierdził, że przestanie słyszeć dopiero za 3 lata, a w tej chwili ten czas skrócił się aż do roku. Odkąd tylko została uświadomiona o powadze swojego stanu zdrowia, obawiała się tego dnia, który teraz nadchodził sporymi krokami. Nie mogła tego zmienić, a pomimo tego że się z tym pogodziła, nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez słyszenia dźwięków, głosów ludzi, muzyki. 

*

Zszedł do kuchni z zamiarem zaspokojenia swojego pragnienia. Odkąd przyszedł do domu nie odezwał się ani słowem do żadnego z przyjaciół. Nie potrafił już z nimi nawet normalnie rozmawiać i zastanawiał się nad tym, czy nie zakończyć tego wszystkiego właśnie w tym momencie. Był już zmęczony udawaniem, że nadaje się do bycia gwiazdą, na której spoczywa tak duży obowiązek. Uważał to za pewnego rodzaju doświadczenie, ale jedno z tych, które się musi kiedyś skończyć. 
Wychodząc do salonu, gdzie siedzieli chłopcy wraz z Dianą, odchrząknął znacząco, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Usiadł na jednym z foteli, odkładając szklankę z sokiem na szklany stoliczek naprzeciwko niego. 
-Myślałem dzisiaj o wszystkim i muszę wam coś powiedzieć. – zaczął, jednak jego wypowiedź zagłuszył dźwięk smsa przychodzącego na telefon siedemnastolatki. Dała mu znak, żeby kontynuował i się nią nie przejmował, ale zanim zdążył cokolwiek dopowiedzieć, dziewczyna zerwała się na równe nogi, przeskakując przez oparcie sofy, na której siedziała i wybiegając do przedpokoju. 
-A tobie co się stało? – zapytał rozbawiony Calum, bacznie obserwując, ubierającą w pośpiechu buty, blondynkę.
-Matt mi napisał właśnie, że Layla jest w szpitalu. – oznajmił, powodując że uśmiech z twarzy mulata zniknął tak szybko jak się pojawił. Natychmiast wstał z miejsca, podążając w ślady panny Lachowski, a zaraz za nim ruszył Luke, wyklinając wyczucie czasu Walker. Starając się uspokoić swoje myśli, żartował w duchu, że doskonale wiedziała kiedy ma wkroczyć do akcji, aby on nie zaprzepaścił tego wszystkiego co przez ostatnie lata tworzył z przyjaciółmi. 
Zebrawszy się jak najszybciej mogli, w trójkę pojechali samochodem dziewczyny w stronę szpitala, gdzie podobno znajdowała się osiemnastolatka. Calum przez całą drogę modlił się, aby nic jej się nie stało, zastanawiając się co tak naprawdę spowodowało taką sytuacją.
Luke natomiast po dłuższej chwili doszedł do wniosku, że doskonale wie, co mogło być powodem tego, że niebieskooka wylądowała w takim miejscu. Mijają doskonale znaną mu dzielnice, poprosił zdziwioną nastolatkę, aby się zatrzymała i wysadziła go tutaj, a kiedy już spełniła jego prośbę, odjechała z piskiem opon, chcąc jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Nie kłopotała się nawet ze zbędnymi pytaniami o powód takiego zachowania Hemmingsa. 

1 komentarz:

  1. kurde ciągle ten łobuz Jake coś knuje :( nie podoba mi się to i to bardzo Aniu. Zgaduję, że pewnie w kolejnym odcinku akcja sie rozkręci i tak btw mam taką nadzieję. I kurde boję się, że utrata słuchu Layli zbliża się coraz szybciej i pewnie będzie to juz tylko kwestia kilku rozdziałów. Więc, no nie jest źle, nie przejmuj się, bo każdy rozumie, że ciężko pisać, gdy 'profesorowie' wymagają w LO ahaha powodzenia z kolejnymi :*

    OdpowiedzUsuń