Po dziesięciu minutach dotarła
do swojego mieszkania. Drzwi były otwarte na oścież, a w środku kręciło się dwóch
policjantów i pani Evans, która do niej zadzwoniła. Serce Layli na chwilę się
zatrzymało, widząc bałagan w przedpokoju, który jako jedyny zdołała zobaczyć,
stojąc na ostatnim ze schodków, na wprost wejścia.
Zrobiła kilka kroków, stając w
progu. Z jej gardła wydobył się cichy jęk, który zaraz zagłuszyła, zakrywając
usta dłonią. Zwróciła tym samym na siebie uwagę obecnych.
-Layla!
Jak dobrze, że nic ci nie jest. – usłyszała niespokojny głos sąsiadki, a chwilę
później poczuła jak starsza kobieta ją przytula delikatnie. Dziewczyna
odwzajemniła gest, jednak nie była w stanie wypowiedzieć żadnego słowa. Stała
zszokowana widokiem. Jej mieszkanie wyglądało jakby przeszło po nim tornado.
Wszystkie książki porozrzucane, kwiatki w doniczkach zostały wywrócone, a
pojedyncze pióra z poduszek nadal znajdowały się w powietrzu. Nie miała
najmniejszych wątpliwości, że ktoś się włamał do jej domu. Jednak nie wiedziała
kto to zrobił i dlaczego.
Uspokoiwszy się złożyła
zeznania, która wiedziała, że i tak nic nie dadzą policjantom, ponieważ nie
miała pojęcia kim mógłby być włamywacz. Ku jej jeszcze większemu zdziwieniu,
nic nie zostało skradzione. Laptop i telewizor nadal znajdowały się w
mieszkaniu, a były to jedyne w jakimkolwiek stopniu wartościowe rzeczy.
Kiedy policja odjechała,
zapewniając, że zrobią wszystko co w ich mocy, żeby dowiedzieć się kto to
zrobił, niebieskooka poczęła sprzątać. Powyrzucała przedmiotu, które nie
nadadzą się już do użytku, a resztę odłożyła na miejsce. Dokładnie odkurzyła
każdy kąt, starając się nie myśleć o tym co się wydarzyło. Cieszyła się
jedynie, że nic nie zostało skradzione i nie będzie miała jakiś drogich
wydatków.
Kiedy skończyła, postanowiła
zadzwonić do Matta i przeprosić go za to, że tak uciekła szybko. Chwyciła za
telefon i wyszukała jego numer w książce telefonicznej. Przyłożyła urządzenie
do ucha, oczekując na zaakceptowanie połączenia. Po dwóch sygnałach, usłyszała
dobrze znany jej męski głos.
-Cześć
Matt. Przepraszam, że tak zniknęłam, ale ktoś mi się włamał do mieszkania. –
wyjaśniła, siadając na kanapie. Poprawiła swoją sukienkę, której nie miała
nawet czasu przebrać, a następnie ściągnęła z nóg buty.
-Wszystko
dobrze? Nic ci się nie stało? – zapytał zmartwiony.
-Tak.
Nic nie zostało skradzione, tylko straszny bałagan zrobili. – odpowiedziała,
uśmiechając się lekko ze świadomością, że chłopaka przejął się tym zajściem. –
Przepraszam, ale muszę się przejść trochę. Umówimy się jeszcze i zobaczę te
twoje dzieła.
-Nie
ma sprawy. Uważaj na siebie, a jakby coś się działo to dzwoń o każdej porze. –
osiemnastolatka podziękowała jeszcze tylko Lachowskiemu, a następnie przerwała
połączenie. Przebrała się szybko w jakieś sportowe ciuchy i wyszła, chcąc
pobiegać chwilę, żeby odreagować. Zawsze ją to uspokajało i miała nadzieję, że tym
razem nie będzie inaczej.
*
Obudził się z lekkim bólem
głowy. Należał on jednak do łagodnych i po kilku minutach leżenia i wpatrywania
się w sufit dolegliwość ustąpiła. Podniósł się na łokciach, rozglądając po
pokoju. W łóżku obok jeszcze spokojnie spał Michael, a zegar wskazywał dopiero
kilka minut po 7 rano. Przeciągnął się leniwie, wstając i zakładając na swoją
gołą klatkę piersiową pierwszą lepszą bluzę, która leżała na walizce. Nie miał
okazji się jeszcze w pełni rozpakować, a właściwie to w dalszym ciągu łudził
się, że może rodzicielka zmieni zdanie, co do pobytu w Kansas City. Niestety
musiał się pogodzić z przegraną. Został skazany na spędzanie czasu w tym nudnym
mieście i nic nie może na to poradzić.
Zszedł na dół do kuchni, gdzie
siedział już Calum, zajadając, jak codziennie rano, płatki z mlekiem. Był to jego mały rytuał. Uważał, że jeśli
przyjdzie mu się pożywić na śniadanie czymś innym, to jego dzień nie będzie
należał do udanych. Luke nigdy nie rozumiał postępowania przyjaciela, ale nie
kwestionował go również. W końcu każdy ma swoje dziwactwa i należy je
zaakceptować.
-Wiem,
że byłeś na imprezie wczoraj. – odezwał się ciemnowłosy, przestając na chwilę
konsumować posiłek. Widząc, że blondyna nie obeszło to ani trochę, zacisnął
pięści, a usta wykrzywiły mu się w grymas. –Przestań się tak zachowywać bo
nikomu tym nie imponujesz. – syknął, czując narastającą z każdą sekundą złość.
Był osobą, którą panowała nad emocjami, ale ostatnio przychodziło mu to z
trudem, gdyż Hemmings skutecznie starał się wyprowadzić go z równowagi.
-Sam
powinieneś się zabawić. Przydałoby ci się. – odparł osiemnastolatek, wzruszając
ramionami w geście obojętności, a następnie otworzył lodówkę, rozglądając się
na kartonem mleka. Nie mogąc go jednak znaleźć, chwycił butelkę z kefirem i
nalał sobie trochę do szklanki.
Nagle w pomieszczeniu rozległ
się głośny dźwięk przychodzącej wiadomości. Mulat wyciągnął komórkę z kieszeni
jeansów, wczytując się w smsa. Wywrócił oczami, zablokowując urządzenie.
-Twoja
mama nie może się do ciebie dodzwonić od wczoraj. Ciekawe dlaczego.-
zironizował, wstając od stołu. Odłożył miskę do zmywarki i wyszedł do
przedpokoju. – Wychodzę. Nie wiem o której wrócę. – powiedział, zakładając na
nogi czarne Vansy. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony
niebieskookiego, nacisnął klamkę i zniknął z pola widzenia chłopaka.
*
Przez słuchawki przedostawały
się ostatnie dźwięki, jednej z jej ulubionych piosenek ostatnich czasów. Biegła
właśnie przez ścieżkę leśną, którą wydawała się idealna do tego, żeby się
odprężyć. Rzadko spotykała tutaj ludzi, co bardzo ją cieszyło, gdyż czasami
bezwiednie podśpiewywała sobie pod nosem. Jej głos nie należał do najgorszych,
jednak nigdy nie lubiła występować przed ludźmi i za każdym razem się
zawstydzała.
Kiedy zaczynała się kolejna
piosenka, przerwał ją sygnał połączenia. Zatrzymała się, a następnie odebrała
połączenie, nie patrząc na to, kto dzwoni.
-Tęskniłaś?
– zamarła. Głos był identyczny jak chłopaka, który ostatnio ją prześladował. W
jej oczach pojawiły się łzy, które chciały się wydostać, ale starała się je
powstrzymać. Przypomniała sobie włamanie i zaczęła zastanawiać się, czy to może
nie on był odpowiedzialny za całe zajście. Co prawda chłopak wywoływał u
dziewczyny nienajlepsze uczucia, ale nie zdawał się być psychopatą. Oddech stał
się nierówny i niezwykle głośny, przez co mieszał się z cichymi jękami, tłumiąc
je.
Nagle poczuła na swoich ramionach
czyjeś dłonie i przestraszona, zaczęła krzyczeć, bojąc się odwrócić. Została
jednak do tego zmuszona przez osobę stojącą za nią. Ku jej uldze ujrzała jednak
Caluma, który był zaskoczony, a jednocześnie zmieszany zachowaniem nastolatki.
Layla spojrzała na ekran telefonu i dopiero teraz zauważyła wyświetlające się
imię chłopaka. Przyłożyła sobie dłoń do ust, próbując się uspokoić.
-Spokojnie.
To tylko ja. – odezwał się jako pierwszy brązowooki, zdejmując ręce z jej
ramion. Nie zdawał sobie sprawy, że dziewczyna aż tak gwałtownie zareaguje.
Kiedy doszła już do siebie, zmroziła go wzrokiem, uniosła rękę i lekko uderzyła
go w ramię.
-Nie
strasz mnie tak nigdy więcej. – zawołała, wyjmując z uszu słuchawki i
zatrzymując muzykę. – Co tutaj robisz? – zapytała. Odwróciła się od
osiemnastolatka i ruszyła wolnym krokiem w dalszą drogę, dając do zrozumienia
chłopakowi, żeby szedł z nią.
-Od
rana chodzę po całym Kansas bo nie wiem co ze sobą zrobić. Przyjaciel mnie
wkurza i nie potrafię przebywać w jego towarzystwie dłużej niż to konieczne. –
westchnął, chowając dłonie do kieszeni szarej bluzy, której rękawy były
podwinięte do góry.
Przez kolejne dwie godziny
spacerowali po lesie, rozmawiając dosłownie o wszystkim. Calum opowiedział
Layli całą historię, tym razem nie pozostawiając dla siebie tego, że jest z
zespole światowej sławy. Ku jego zdziwieniu dziewczyna przyjęła to spokojnie.
Opowiedziała mu o tym, że zna Diane i to ona puściła jej kiedyś ich piosenki,
więc kilka zna mniej więcej. Pomimo tego, że znali się niedługo, rozmawiało im
się naprawdę znakomicie i w swoim towarzystwie obydwoje zapomnieli o swoich
problemach. Obydwoje już dawno nie mieli takiej swobody w rozmowie, zwłaszcza
Calum, któremu trudno jest znaleźć osobę lubiącą go za osobowość, a nie za to
kim jest i czym się zajmuje. Była to dla niego miła odmiana, że jest w stanie
porozmawiać ze zwykłą aczkolwiek interesującą osobą jaką była Layla.
-Jesteś
może głodny? – zapytała nastolatka, kiedy znajdowali się już pod jej
mieszkaniem. – Nie jadłam w sumie jeszcze obiadu, ani nawet go nie zrobiłam,
więc jeśli mi pomożesz, to sam się załapiesz. – powiedziała, uśmiechając się
wesoło do mulata. Ten pokiwał twierdząco głową, ciesząc się, że nie musi się
jeszcze żegnać z dziewczyną. Nienawidził pożegnań, a już na pewno nie miał
ochoty wracać do domu, gdzie będzie musiał znosić zachowanie Luke’a. Zdjął z
siebie bluzę i buty, wchodząc w głąb mieszkania, aby razem z Laylą przyrządzić
coś dobrego.
Od
autorki:
Dodaje
dopiero dzisiaj ponieważ postanowiłam, że będę czekać dopóki nie będzie kilku
komentarzy. Tym razem miałam bardzo mało i to pierwszy dopiero po tygodniu. Dlatego
ten rozdział dedykuje dwóm osobom, którym chciało się wyrazić swoje zdanie. To
jest dla was. Dziękuję.
Jejku <3 kocham to ff, ale.....do jasnej cholery kiedy Luke i Layla się wreszcie spotkają ?! Nienawidzę tego oczekiwania -.- no ale zawsze muszę przez to przebrnąć
OdpowiedzUsuńspokojnie. w następnym rozdziale się spotkają. obiecuję ♥
UsuńCzekam na next ;3 no i zgadzam się z osobą przede mną. Kiedy oni się spotkają ? ;D P.S. Czy mogę liczyć na drugą część Game On Baby ? :c to ff było niesamowite, przeczytałam je za jednym razem i to skończyło się w taki sposób, że powinnaś napisać II część :) mam nadziej, że jednak spróbujesz ją napisać ;*
OdpowiedzUsuńMyślałam nad drugą częścią Game on, ale nie jestem pewna czy warto ją pisać, ponieważ opowiadanie może stracić swój urok, a ja nie chce zepsuć tej historii.
UsuńNie straci, bo skończyłaś Game On tak jak skończyło się Teenage Dirtbag, czyli z tak jakby miała być druga część :) ;*
UsuńPomyśle nad tym. Najwyżej zrobie ankiete bo nie jestem pewna czy dużo osób by czytało bo straciłam sporo czytalników.
UsuńRozdział bardzo mi się podobał:) Mam nadzieję że niedługo się spotkają wreszcie:) Życzę weny :) xx
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać spotkania Layli i Luke'a, to będzie coś niesamowitego, ponieważ droczysz się z nami, a my musimy czekać i czekać, dzięki czemu to jest takie ekscytujące to czekanie. Super, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx
OdpowiedzUsuńJEZUS MARIA JAKIE ZAJEBISTE BSKSJSBDNDJSJDN
OdpowiedzUsuńCałkowicie nie rozumiem czemu to opowiadanie nie ma komentarzy i jednocześnie sama przepraszam, że nie komentuję, ale liceum to nie przelewki i ledwo znajduję czas na czytanie. Bardzo przepraszam.
znam to. sama jestem w liceum.
UsuńJeju ciekawa jestem jak to się potoczy z tą Laylą. Nie wiem, ale z rozdziału na rozdział zaczynam ją coraz bardziej lubić :) Na pewno mnie bardzo intryguje, tak jak wszystko co dzieje się w jej życiu. Pozostaje mi tylko czekać jak to się wszystko potoczy... Tak samo z chłopakami ☺
OdpowiedzUsuńO maj gasz myślałam, że Calum to ten koleś co napadł Laylę ;o
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać spotkania zbuntowanego Hemmingsa z porządna Laylą :D
Rozdział cudowny jak każdy ♥
Do następnego :3