poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 6


                    Przemierzała ulice Kansas z taką szybkością, że miała wrażenie, jakby zaraz miała się przewrócić. Do domu miała dosyć spory kawałek drogi, ale nie zwracała na to większej uwagi tylko biegła ile sił miała w nogach. W głowie cały czas przetwarzała rozmowę, którą odbyła jeszcze kilka minut temu, nadal nie do końca jej rozumiejąc. Miała tylko nadzieję, że to, co z niej wyciągnęła, okaże się nieprawdą.
                Po dziesięciu minutach dotarła do swojego mieszkania. Drzwi były otwarte na oścież, a w środku kręciło się dwóch policjantów i pani Evans, która do niej zadzwoniła. Serce Layli na chwilę się zatrzymało, widząc bałagan w przedpokoju, który jako jedyny zdołała zobaczyć, stojąc na ostatnim ze schodków, na wprost wejścia.
                Zrobiła kilka kroków, stając w progu. Z jej gardła wydobył się cichy jęk, który zaraz zagłuszyła, zakrywając usta dłonią. Zwróciła tym samym na siebie uwagę obecnych.
-Layla! Jak dobrze, że nic ci nie jest. – usłyszała niespokojny głos sąsiadki, a chwilę później poczuła jak starsza kobieta ją przytula delikatnie. Dziewczyna odwzajemniła gest, jednak nie była w stanie wypowiedzieć żadnego słowa. Stała zszokowana widokiem. Jej mieszkanie wyglądało jakby przeszło po nim tornado. Wszystkie książki porozrzucane, kwiatki w doniczkach zostały wywrócone, a pojedyncze pióra z poduszek nadal znajdowały się w powietrzu. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że ktoś się włamał do jej domu. Jednak nie wiedziała kto to zrobił i dlaczego.
                Uspokoiwszy się złożyła zeznania, która wiedziała, że i tak nic nie dadzą policjantom, ponieważ nie miała pojęcia kim mógłby być włamywacz. Ku jej jeszcze większemu zdziwieniu, nic nie zostało skradzione. Laptop i telewizor nadal znajdowały się w mieszkaniu, a były to jedyne w jakimkolwiek stopniu wartościowe rzeczy.
                Kiedy policja odjechała, zapewniając, że zrobią wszystko co w ich mocy, żeby dowiedzieć się kto to zrobił, niebieskooka poczęła sprzątać. Powyrzucała przedmiotu, które nie nadadzą się już do użytku, a resztę odłożyła na miejsce. Dokładnie odkurzyła każdy kąt, starając się nie myśleć o tym co się wydarzyło. Cieszyła się jedynie, że nic nie zostało skradzione i nie będzie miała jakiś drogich wydatków.
                Kiedy skończyła, postanowiła zadzwonić do Matta i przeprosić go za to, że tak uciekła szybko. Chwyciła za telefon i wyszukała jego numer w książce telefonicznej. Przyłożyła urządzenie do ucha, oczekując na zaakceptowanie połączenia. Po dwóch sygnałach, usłyszała dobrze znany jej męski głos.
-Cześć Matt. Przepraszam, że tak zniknęłam, ale ktoś mi się włamał do mieszkania. – wyjaśniła, siadając na kanapie. Poprawiła swoją sukienkę, której nie miała nawet czasu przebrać, a następnie ściągnęła z nóg buty.
-Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało? – zapytał zmartwiony.
-Tak. Nic nie zostało skradzione, tylko straszny bałagan zrobili. – odpowiedziała, uśmiechając się lekko ze świadomością, że chłopaka przejął się tym zajściem. – Przepraszam, ale muszę się przejść trochę. Umówimy się jeszcze i zobaczę te twoje dzieła.
-Nie ma sprawy. Uważaj na siebie, a jakby coś się działo to dzwoń o każdej porze. – osiemnastolatka podziękowała jeszcze tylko Lachowskiemu, a następnie przerwała połączenie. Przebrała się szybko w jakieś sportowe ciuchy i wyszła, chcąc pobiegać chwilę, żeby odreagować. Zawsze ją to uspokajało i miała nadzieję, że tym razem nie będzie inaczej.

*

                Obudził się z lekkim bólem głowy. Należał on jednak do łagodnych i po kilku minutach leżenia i wpatrywania się w sufit dolegliwość ustąpiła. Podniósł się na łokciach, rozglądając po pokoju. W łóżku obok jeszcze spokojnie spał Michael, a zegar wskazywał dopiero kilka minut po 7 rano. Przeciągnął się leniwie, wstając i zakładając na swoją gołą klatkę piersiową pierwszą lepszą bluzę, która leżała na walizce. Nie miał okazji się jeszcze w pełni rozpakować, a właściwie to w dalszym ciągu łudził się, że może rodzicielka zmieni zdanie, co do pobytu w Kansas City. Niestety musiał się pogodzić z przegraną. Został skazany na spędzanie czasu w tym nudnym mieście i nic nie może na to poradzić.
                Zszedł na dół do kuchni, gdzie siedział już Calum, zajadając, jak codziennie rano, płatki z mlekiem.  Był to jego mały rytuał. Uważał, że jeśli przyjdzie mu się pożywić na śniadanie czymś innym, to jego dzień nie będzie należał do udanych. Luke nigdy nie rozumiał postępowania przyjaciela, ale nie kwestionował go również. W końcu każdy ma swoje dziwactwa i należy je zaakceptować.
-Wiem, że byłeś na imprezie wczoraj. – odezwał się ciemnowłosy, przestając na chwilę konsumować posiłek. Widząc, że blondyna nie obeszło to ani trochę, zacisnął pięści, a usta wykrzywiły mu się w grymas. –Przestań się tak zachowywać bo nikomu tym nie imponujesz. – syknął, czując narastającą z każdą sekundą złość. Był osobą, którą panowała nad emocjami, ale ostatnio przychodziło mu to z trudem, gdyż Hemmings skutecznie starał się wyprowadzić go z równowagi.
-Sam powinieneś się zabawić. Przydałoby ci się. – odparł osiemnastolatek, wzruszając ramionami w geście obojętności, a następnie otworzył lodówkę, rozglądając się na kartonem mleka. Nie mogąc go jednak znaleźć, chwycił butelkę z kefirem i nalał sobie trochę do szklanki.
                Nagle w pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk przychodzącej wiadomości. Mulat wyciągnął komórkę z kieszeni jeansów, wczytując się w smsa. Wywrócił oczami, zablokowując urządzenie.
-Twoja mama nie może się do ciebie dodzwonić od wczoraj. Ciekawe dlaczego.- zironizował, wstając od stołu. Odłożył miskę do zmywarki i wyszedł do przedpokoju. – Wychodzę. Nie wiem o której wrócę. – powiedział, zakładając na nogi czarne Vansy. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony niebieskookiego, nacisnął klamkę i zniknął z pola widzenia chłopaka.

*

                Przez słuchawki przedostawały się ostatnie dźwięki, jednej z jej ulubionych piosenek ostatnich czasów. Biegła właśnie przez ścieżkę leśną, którą wydawała się idealna do tego, żeby się odprężyć. Rzadko spotykała tutaj ludzi, co bardzo ją cieszyło, gdyż czasami bezwiednie podśpiewywała sobie pod nosem. Jej głos nie należał do najgorszych, jednak nigdy nie lubiła występować przed ludźmi i za każdym razem się zawstydzała.
                Kiedy zaczynała się kolejna piosenka, przerwał ją sygnał połączenia. Zatrzymała się, a następnie odebrała połączenie, nie patrząc na to, kto dzwoni.
-Tęskniłaś? – zamarła. Głos był identyczny jak chłopaka, który ostatnio ją prześladował. W jej oczach pojawiły się łzy, które chciały się wydostać, ale starała się je powstrzymać. Przypomniała sobie włamanie i zaczęła zastanawiać się, czy to może nie on był odpowiedzialny za całe zajście. Co prawda chłopak wywoływał u dziewczyny nienajlepsze uczucia, ale nie zdawał się być psychopatą. Oddech stał się nierówny i niezwykle głośny, przez co mieszał się z cichymi jękami, tłumiąc je.
                Nagle poczuła na swoich ramionach czyjeś dłonie i przestraszona, zaczęła krzyczeć, bojąc się odwrócić. Została jednak do tego zmuszona przez osobę stojącą za nią. Ku jej uldze ujrzała jednak Caluma, który był zaskoczony, a jednocześnie zmieszany zachowaniem nastolatki. Layla spojrzała na ekran telefonu i dopiero teraz zauważyła wyświetlające się imię chłopaka. Przyłożyła sobie dłoń do ust, próbując się uspokoić.
-Spokojnie. To tylko ja. – odezwał się jako pierwszy brązowooki, zdejmując ręce z jej ramion. Nie zdawał sobie sprawy, że dziewczyna aż tak gwałtownie zareaguje. Kiedy doszła już do siebie, zmroziła go wzrokiem, uniosła rękę i lekko uderzyła go w ramię.
-Nie strasz mnie tak nigdy więcej. – zawołała, wyjmując z uszu słuchawki i zatrzymując muzykę. – Co tutaj robisz? – zapytała. Odwróciła się od osiemnastolatka i ruszyła wolnym krokiem w dalszą drogę, dając do zrozumienia chłopakowi, żeby szedł z nią.
-Od rana chodzę po całym Kansas bo nie wiem co ze sobą zrobić. Przyjaciel mnie wkurza i nie potrafię przebywać w jego towarzystwie dłużej niż to konieczne. – westchnął, chowając dłonie do kieszeni szarej bluzy, której rękawy były podwinięte do góry.
            Przez kolejne dwie godziny spacerowali po lesie, rozmawiając dosłownie o wszystkim. Calum opowiedział Layli całą historię, tym razem nie pozostawiając dla siebie tego, że jest z zespole światowej sławy. Ku jego zdziwieniu dziewczyna przyjęła to spokojnie. Opowiedziała mu o tym, że zna Diane i to ona puściła jej kiedyś ich piosenki, więc kilka zna mniej więcej. Pomimo tego, że znali się niedługo, rozmawiało im się naprawdę znakomicie i w swoim towarzystwie obydwoje zapomnieli o swoich problemach. Obydwoje już dawno nie mieli takiej swobody w rozmowie, zwłaszcza Calum, któremu trudno jest znaleźć osobę lubiącą go za osobowość, a nie za to kim jest i czym się zajmuje. Była to dla niego miła odmiana, że jest w stanie porozmawiać ze zwykłą aczkolwiek interesującą osobą jaką była Layla.
-Jesteś może głodny? – zapytała nastolatka, kiedy znajdowali się już pod jej mieszkaniem. – Nie jadłam w sumie jeszcze obiadu, ani nawet go nie zrobiłam, więc jeśli mi pomożesz, to sam się załapiesz. – powiedziała, uśmiechając się wesoło do mulata. Ten pokiwał twierdząco głową, ciesząc się, że nie musi się jeszcze żegnać z dziewczyną. Nienawidził pożegnań, a już na pewno nie miał ochoty wracać do domu, gdzie będzie musiał znosić zachowanie Luke’a. Zdjął z siebie bluzę i buty, wchodząc w głąb mieszkania, aby razem z Laylą przyrządzić coś dobrego.

Od autorki:


Dodaje dopiero dzisiaj ponieważ postanowiłam, że będę czekać dopóki nie będzie kilku komentarzy. Tym razem miałam bardzo mało i to pierwszy dopiero po tygodniu. Dlatego ten rozdział dedykuje dwóm osobom, którym chciało się wyrazić swoje zdanie. To jest dla was. Dziękuję. 

12 komentarzy:

  1. Jejku <3 kocham to ff, ale.....do jasnej cholery kiedy Luke i Layla się wreszcie spotkają ?! Nienawidzę tego oczekiwania -.- no ale zawsze muszę przez to przebrnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie. w następnym rozdziale się spotkają. obiecuję ♥

      Usuń
  2. Czekam na next ;3 no i zgadzam się z osobą przede mną. Kiedy oni się spotkają ? ;D P.S. Czy mogę liczyć na drugą część Game On Baby ? :c to ff było niesamowite, przeczytałam je za jednym razem i to skończyło się w taki sposób, że powinnaś napisać II część :) mam nadziej, że jednak spróbujesz ją napisać ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam nad drugą częścią Game on, ale nie jestem pewna czy warto ją pisać, ponieważ opowiadanie może stracić swój urok, a ja nie chce zepsuć tej historii.

      Usuń
    2. Nie straci, bo skończyłaś Game On tak jak skończyło się Teenage Dirtbag, czyli z tak jakby miała być druga część :) ;*

      Usuń
    3. Pomyśle nad tym. Najwyżej zrobie ankiete bo nie jestem pewna czy dużo osób by czytało bo straciłam sporo czytalników.

      Usuń
  3. Rozdział bardzo mi się podobał:) Mam nadzieję że niedługo się spotkają wreszcie:) Życzę weny :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać spotkania Layli i Luke'a, to będzie coś niesamowitego, ponieważ droczysz się z nami, a my musimy czekać i czekać, dzięki czemu to jest takie ekscytujące to czekanie. Super, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZUS MARIA JAKIE ZAJEBISTE BSKSJSBDNDJSJDN
    Całkowicie nie rozumiem czemu to opowiadanie nie ma komentarzy i jednocześnie sama przepraszam, że nie komentuję, ale liceum to nie przelewki i ledwo znajduję czas na czytanie. Bardzo przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju ciekawa jestem jak to się potoczy z tą Laylą. Nie wiem, ale z rozdziału na rozdział zaczynam ją coraz bardziej lubić :) Na pewno mnie bardzo intryguje, tak jak wszystko co dzieje się w jej życiu. Pozostaje mi tylko czekać jak to się wszystko potoczy... Tak samo z chłopakami ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. O maj gasz myślałam, że Calum to ten koleś co napadł Laylę ;o
    Już nie mogę się doczekać spotkania zbuntowanego Hemmingsa z porządna Laylą :D
    Rozdział cudowny jak każdy ♥
    Do następnego :3

    OdpowiedzUsuń