poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 7


-Czy ty masz w ogóle jakiekolwiek pojęcie jak się używa piekarnika? – zapytała rozbawiona Layla, siedząc na blacie kuchennym, przyglądając się zmaganiom Caluma z nastawieniem pieczeni. Ledwo powstrzymywała wybuch śmiechu, a zbliżał się on nieubłagalnie.
-Mikrofalówka moją przyjaciółką. – odpowiedział, wywołując u nastolatki napad śmiechu. Schowała twarz w dłonie, krztusząc się powietrzem. – Dobra. Poddaję się. Ty to zrób. – zawołał, podnosząc ręce w geście bezradności. Podszedł do stolika i usiadł na jednym z krzeseł, wpatrując się w poczynania osiemnastolatki. Dziewczyna przekręciła jedną gałkę na termo obieg i nastawiła na godzinę, a następnie spojrzała na chłopaka triumfalnie. Założyła ręce na biodra, podchodząc bliżej niego. Ten uniósł brwi ku górze z pytającym wyrazem twarzy.
-Skoro obiad prawie cały zrobiłam ja to chociaż zrób sałatkę. W lodówce jest papryka, serek feta, pomidory i sałata. Z tym powinieneś sobie dać radę. – oznajmiła, ściągając z siebie fartuszek, który w zwyczaju miała zakładać kiedy coś gotowała. Wyglądała w nim słodko, dodawał jej dziewczęcego uroku, gdyż był biały w różowe serduszka. Pociągnęła mulata za rękę, zmuszając go do wstania, a następnie wskazała ręką na lodówkę, gdzie znajdzie wszystkie potrzebne składniki. Ten jedynie wydał z siebie ciche jęknięcie i posłusznie począł przygotowania.
                Po godzinie wszystko było już gotowe. Pieczeń z kurczaka stała doskonale wypieczona na środku stołu, obok znajdowały się ziemniaki i sałatka, którą chłopak zdołał zrobić bez większego problemu. Nastolatkowie zasiedli, poczynając delektowanie się potrawami. Layla opowiadała mu o Instytucie Sztuki, do którego chodzi. Calum wydawał się tym niezwykle zainteresowany, jednak ten cały czas, w którym niebieskooka mówiła mu o zajęciach na jakie uczęszcza, on wpatrywał się w jej nieskazitelną cerę i szczęśliwy wyraz twarzy. Przypomniał mu się wieczór, kiedy to dziewczyna na niego wpadła. Była przerażona i zmieszana, zupełnie jak dzisiaj w lesie. Teraz po tej niepewnej, wystraszonej osiemnastolatce nie było ani śladu.

*

                Siedział na drewnianej huśtawce na ganku z gitarą na kolanach. Wystukiwał rytm do jednej z jego ulubionych piosenek, zastanawiając się co dzisiaj robić. Zastanawiał się czy nie zadzwonić do Jake’a, którego poznał na imprezie i umówić się na wyjście do jakiegoś innego klubu. Dobrze się z nim dogadywał. Miał wrażenie, że jest on jedyną osobą, która ma takie samo podejście do życia co on. Nie przejmował się zdaniem innych, lubił co mu się tylko podobało i być zadowolony z siebie. Pracował jako mechanik, ponieważ lubił samochody, a dodatkowo zapewniało mu to pieniądze na przeżycie. Bardzo często wychodził zaszaleć, zaliczyć jakąś dziewczynę lub po prostu się upić.
                Oparł instrument o ścianę domu, a następnie wyciągnął telefon, wybierając numer nowo poznanego kolegi. Odebrał on zaspanym głosem, wyraźnie starając się dopiero dojść do siebie po nocy. Słysząc jednak propozycje Luke’a, rozbudził się nieco i nie ukrywając szczęście, zgodził się na spotkanie. Umówili się dopiero o 20:00, więc piosenkarz  miał jeszcze sporo czasu do wykorzystania, ale nie wiedział jak go spożytkować. W chwili, gdy odłożył komórkę na malutki, rozkładany stoliczek niedaleko niego, usłyszał jak ktoś otwiera drzwi balkonowe. Odwrócił głowę w ich kierunku, a chwile później zobaczył Ashtona. Posłał mu pytające spojrzenie, na które zaraz usłyszał ciche westchnięcie.
-Idziesz z nami na spacer po Kansas? – zapytał dwudziestolatek z szerokim uśmiechem na twarzy, który widocznie nie chciał mu zejść. – Diana chce nam pokazać kilka miejsc. – dodał, poprawiając czerwoną bandankę na swojej głowie.
                W pierwszej chwili Luke chciał zaprzeczyć, gdyż nie miał ochoty na przebywanie ze swoimi przyjaciółmi, jednak później pomyślał, że i tak nie ma co robić, a w domu nie chce mu się siedzieć. Zgodził się na wyjście, czym zdziwił chłopaka, gdyż był on pewny, że usłyszy zaprzeczenie. Obaj weszli do środka, idąc w stronę przedpokoju, gdzie czekał już na nich Michael z Dianą, dyskutując na jakiś temat. Dziewczyna miała na sobie jeasny i bluzkę w kwiatki. Na głowie były przeciwsłoneczne okulary, a przez ramię miała przewieszoną czarną torebkę. Chłopak natomiast był ubrany we flanelową czerwoną koszule i czarne spodnie. Włosy jak zwykle miał roztrzepane, a końce sterczały na wszystkie możliwe strony.
-Pomyślałam, że możemy się wybrać na pizze w ramach obiadu. – odezwała się blondynka kiedy cała czwórka wychodziła z domu. – Właściwie to gdzie jest Calum? On też pewnie nic nie jadł, a od rana go nie widziałam.
-Luke się z nim pokłócił i wyszedł gdzieś. Tyle go widzieliśmy. – odpowiedział Mikey, mrożąc swojego najmłodszego przyjaciela wzrokiem. Niebieskooki tylko wywrócił oczami, przypominając sobie dzisiejszy poranek. Zdenerwował może mulata, ale nie posprzeczali się o nic. A to, że chłopak się na niego obraził, to już nie jego problem. Nie lubił jak ktoś mówił mu co ma robić i nie obchodziło go, że Calum wiedział o wczorajszej imprezie. Równie dobrze sam mógł zadzwonić do rodzicielki i powiadomić ją o tym. Może sama by go sprowadził z powrotem do domu, dochodząc do wniosku, że ten wyjazd i tak nic nie daje. Jedyna rzecz, która go powstrzymywała to fakt, że dzięki poznaniu Jake’a, zaczęło mu się tu podobać.
-Zadzwońcie do niego. – poprosiła siedemnastolatka z błagalnym spojrzeniem. Nie chciała tego przyznać przy chłopakach, ale basista bardzo jej się spodobał i liczyła, że zgodzi się na ten wypad. Michael wybrał numer do swojego przyjaciela. Po kilku sygnałach usłyszeli radosny głos przerywany zduszonymi napadami czkawki.
-Cześć stary wybieramy się na pizzę. Masz może ochotę iść z nami? – odezwał się Ashton nieco zdziwiony dobrym humorem osiemnastolatka. Nie należał on do osób, które łatwo zdenerwować, ale kiedy już to się stało, wyczynem było uspokoić go.
-Nie dzięki. Jadłem już. – powiedział, śmiejąc się cicho. Na twarzy Diany momentalnie wkradł się niewielki grymas. Miała nadzieję, że nie odmówi, ale widocznie wolał nie przebywać teraz w towarzystwie ich czwórki, co spowodowało dodatkowy smutek. –Wrócę do domu dosyć późno. – oznajmił i nie czekając, rozłączył się . Przyjaciele popatrzyli po sobie zmieszani. Jeszcze nigdy nie zdarzyło im się, aby Calum tak się zachował w stosunku do nich. Zazwyczaj był pierwszy jeśli chodzi o wyjścia na miasto. Nie trzeba było go namawiać dwa razy, a teraz widocznie dobrze się bawił bez nich. Dodatkowo nie wiedzieli jak to możliwe skoro dopiero tutaj przyjechali i jeszcze nikogo nie znali, a przynajmniej mulat nie wspomniał o tym, że kogoś poznał. Postanowili jednak odłożyć to na później i iść coś zjeść bo u każdego odzywał się już głód.

*

                Osiemnastolatka wyszła ze swojego miejsca pracy chwilę przed godziną dwudziestą. W kawiarence nie było dużego ruchu, to też szefowa pozwoliła jej i Dianie zakończyć wcześniej, twierdząc, że sama sobie poradzi. Obydwie wspólnie udały się w stronę przystanku autobusowego. Zazwyczaj wracały samochodem blondynki, ale ten musiał zostać zawieziony do mechanika z powodu awarii. Przez całą kilkuminutową drogę siedemnastolatka opowiadała Layli o zespole, który pomieszkiwał u niej przez jakiś czas. Dokładnie przedstawiła jej każdego członka w skrócie go opisując, nie zdając sobie sprawy, że Calum zdążył ją już w tym wyprzedzić. Walker wolała przemilczeć fakt, że poznała już jednego z nich, widząc, że jej koleżance nie jest on obojętny, a jej wybuchowy temperament i fakt, że najpierw mówi później myśli dodatkowo jej na to nie pozwalał.
                Czekając na przystanku Layla zorientowała się, że zapomniała zabrać komórkę. Postanowiła się wrócić i pojechać najwyżej kolejnym autobusem. Pożegnała się z niebieskooką, musząc przerwać jej historie jak to Michael przez przypadek wszedł do damskiej łazienki podczas wczorajszego obiadu w pizzerii, a następnie szybkim krokiem ruszyła w stronę Heaven House, zastanawiając się, gdzie mogła go położyć. Nie przypominała sobie, żeby podczas pracy go wyciągała, ale mogła to zrobić kiedy się zbierała już do wyjścia.
                Widząc już z oddali mały budynek, przyspieszyła kroku. W tej samej chwili co nacisnęła na klamkę, poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę. Zaskoczona odwróciła się natychmiast, a jej serce zaczęło bić jak oszalałe na widok chłopaka, który od ostatniego czasu ją prześladował. Ubrany był tylko w zwykłe jeansy i podkoszulek z krótkim rękawem, nie zważając na to, że na zewnątrz jest tylko 10 stopni, a na dodatek chłodny wiatr. Włosy miał doskonale ułożone na żelu. Jedynie grzywka była lekko zmierzwiona w kompletnym nieładzie, co dodawało mu uroku. Patrzył się na niebieskooką z typowym dla siebie uśmieszkiem, który chyba najbardziej przerażał dziewczynę. Nabrała powietrza, bojąc się go choćby wypuścić. Nie wiedziała czego on od niej chciał, a nie miała na tyle odwagi, żeby go o to spytać. Po chwili nieprzyjemnej dla Layli ciszy, ciemnowłosy sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej jej telefon komórkowy, na co otrzymał zdziwiony, ale jednocześnie pełen niepokoju wzrok.
-Zostawiłaś na ladzie. Zaproponowałem swojej szefowej, że cię dogonię i oddam. Masz tempo, trzeba przyznać. – odezwał się lekko zachrypniętym głosem, który osiemnastolatka musiała przyznać, że był pociągający. Kiedy wyciągnęła rękę, żeby odebrać od niego zgubę, on odruchowo cofnął dłoń, nie dając jej na to możliwości. – Dam ci jeżeli się ze mną umówisz. – powiedział, robiąc krok w kierunku nastolatki, co spowodowało, że dzieliły ich jedynie centymetry. Czuła na swojej szyi jego oddech, jak również nieco za mocne perfumy.
-Ale ja się nie umawiam z nieznajomymi. – wyjąkała, starając się zachować niewzruszony wyraz twarzy co nie było takie proste jakby się mogło wydawać.
-Coś mi się zdaję, że ty się w ogóle nie umawiasz z nikim. – mruknął jej prosto do ucha, na co dziewczyna zadrżała, a on widząc to, położył swoją rękę na jej biodrze, sprawiając, że miała ochotę się popłakać. Była tak przerażona ta sytuacją, że nie mogła się nawet ruszyć i jedyne czego chciała to, żeby ktoś wyszedł z kawiarni, sprawiając tym samym, że nieznajomy się odsunie od niej.
-Jake! – usłyszeli czyjeś wołanie. Natychmiastowo zwrócili głowy w stronę, z której pochodził głos. Zauważyli wysokiego blondyna ubranego w czarne rurki i szarą bluzę z Adidasa. Na głowie miał czapkę spod której wystawała jedynie grzywka postawiona do góry. W wardze miał kolczyka po czym Layla rozpoznała, że jest to jeden z przyjaciół Caluma. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, nastolatka miała już łzy w oczach. Obraz był przez to lekko zamazany, ale musiała przyznać rację Dianie, która opisała go jako nieziemsko przystojnego. Jednak w tamtej chwili to jedyne co poczuła to ulgę. Była wdzięczna chłopakowi za odwrócenie uwagi swojego kolegi od jej osoby. Dostrzegając okazję do ucieczki, zabrała swoją komórkę i szybko pobiegła w stronę przystanku autobusowego, mając nadzieję, że nie będzie śledzona.


Od autorki:

Tak, wiem. Beznadziejny rozdział. Podobała mi się tylko końcówka. Ostatnio kompletnie nie umiem składać zdań. Mam pełno pomysłów na to opowiadanie, ale nie potrafię przelać tego na papier. Zawiodłam was. Przepraszam. Zastanawiam się czy nie zrobić sobie dłuższej przerwy, żeby poprawić to pisanie. Ale patrząc na pozytywy to w końcu się Luke i Layla spotkali. Czekaliście na to tak długo i nareszcie nadeszło. Teraz możecie mi napisać jak sądzicie co wyniknie z ich znajomości, jacy wobec siebie będą. Co tylko chcecie. Od razu mówię, że nie sprawdzałam rozdziału pod względem błędów. Jeśli gdzieś się pojawi imię Olivia to powiedzcie mi. Chodzi tutaj o Dianę, ale jakoś tak strasznie kojarzy mi się z tym imieniem, że mogłam się pomylić.

Dziękuję za tyle wspaniałych komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Nie spodziewała się, że będzie ich aż tyle i jestem mile zaskoczona. Liczę, że tym razem też będzie tyle, a może nawet więcej. Jesteście kochani!

Ostatnia sprawa to ostatnio zapytała mnie jedna z was czy będę pisać drugą część Game on. Szczerze zastanawiała się nad tym i nie mówię nie, ale jak na razie wolę się skupić na tym opowiadaniu i na pisaniu książki, którą mam zamiar wydać w wakacje (może ktoś z was będzie chciał kupić i przeczytać?). Jeśli będę mieć pomysł na kontynuację to oczywiście poinformuję o tym, zobaczę ile osób będzie czytać i zacznę pisać.

To wszystko. Życzę udanego tygodnia! Kocham was bardzo mocno. 

8 komentarzy:

  1. Jejku, Lukey jak jakiś bohater ^^
    A oczym książkę piszesz ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w skrócie to o córce gangstera wychowywanej wiecznie z daleko od ludzi i chłopaku, który chciał jej pomóc zacząć inaczej żyć.

      Usuń
  2. Nieeeeeeeeeeeee nie nie nie nie no nieeereeee. Czemu tak przedstawiłaś mojego kochanego, miłego, słodkiego, ślicznego, wspaniałego, przystojnego, superowego Dylana? Kurde Dylan bad boy aka Jake? Proszę nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee 😭😩
    Co do reszty to fajnie wszystkie wątki posklejałaś, ciekawe co z tego wyjdzie.
    Co do głównych bohaterów, zgaduje, ze Layala jakoś 'wkręci' się w paczkę sosów i Diany, a co za tym idzie zakumpluje się bardziej z Lukiem, a Luke pokaże jej swój 'wspanialy świat wracania nad ranem i zwracania wszystkiego przez cały dzień'.
    Hm no to co. Odpoczywaj, dowenuj się i powodzenia ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale wiedziałam, że tak zareagujesz jak się dowiesz, że ten prześladowca to Jake aka Dylan. Musiałam to zrobić. A co do reszty to mega się mylisz. Mam na to wszystko ZUPEŁNIE INNY POMYSŁ. Ale fajnie, że nie jest to takie oczywiste co chcę zrobić. Przynajmniej będzie zaskoczenie. ♥

      Usuń
  3. świetny !! czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział jak zawsze *,*
    Życzę weny i do następnego ! ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Yayyy! Nareszcie się spotkali!! Nie sądziłam, że w takich okolicznościach, ale spotkali się! Tak zakończyłaś rozdział, że aż chce się czytać dalej i normalnie asadfghjkl,kjfd nie wytrzymam do kolejnego rozdziału. CO BĘDZIE DALEJ????
    (Wybacz, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam czasu ;cc )

    OdpowiedzUsuń