środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 8

Zegar wskazywał piątą rano. Za oknami było nadal ciemno, a jedyne światło dawał księżyc, który stawał się coraz bledszy z każdą minutą. Za godzinę Layla miała wstawać i szykować się do wyjścia na uczelnie, natomiast ona leżała w łóżku, wpatrując się w sufit i nie potrafiąc zasnąć. Przez całą noc nie zmrużyła oka, myśląc o zdarzeniu z poprzedniego dnia. Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się nikogo nie bała jak tego chłopaka. Zastanawiała się czy nie pójść czasami na policję, ale nie chciała nawet myśleć co on by jej zrobił, gdyby się o tym dowiedział. Przerażał ją nawet fakt wyjścia z domu, ponieważ może się na niego gdzieś natknąć, a takiej dawki adrenaliny, po raz drugi w przeciągu dwóch dni, nie przeżyłaby.
Wiedząc, że i tak już nie zaśnie, podniosła się do pozycji siedzącej, rozglądając się za swoim laptopem. Leżał na półce nocnej zaraz obok łóżka. Chwyciła urządzenie, a następnie położyła je na kolanach. Poprawiła poduszkę, opierając się o nią wygodnie. Sprawdziła rozkład autobusów, gdyż od dzisiaj się on zmieniał. W okolice jej domu jeździło niewiele miejskich transportów, dlatego też musiała co do minuty wyliczać każdy poranek, aby nie przegapić go. Jednak niebieskooka należała do osób niezwykle punktualnych, więc nie miała zazwyczaj z tym problemu.
Upewniając się, że zdąży ze wszystkim, aby pojechać o 7:24 do Instytutu, włączyła jeden z jej ulubionych seriali, którego odcinek wczoraj przegapiła. Nie ubolewała nad tym specjalnie, ale chciała się czymś zająć, aby jej myśli chociaż na chwilę odpoczęły.

*

Obudził się koło 12:00 w południe w nieznanym mu miejscu. Nie wiedział gdzie się znajduje, ani jak tutaj dotarł. Ostatnia rzecz jaka zapadła mu w pamięci to wczorajsza bójka w klubie pomiędzy Jake’iem, a jakimś grubym, obleśnym facetem, który chciał mu odpić nowo poznaną dziewczynę. Nie było to jednak dla niego niczym poważnym. Chciał się z nią po prostu przespać jak to typowy chłopak.
Jęknął cicho, widząc masę nieodebranych połączeń zarówno od swoich przyjaciół jak i rodziców, co oznaczało, że któryś z nich zadzwonił, skarżąc na nieobecność blondyna. Mógł się już domyślać jak długie kazanie dostanie od rodzicielki. Na samą myśl o tym dostał bólu głowy.
Przyzwyczaiwszy się do jasności jaka panowała w pomieszczeniu, przekręcił się na łóżku w wyniku czego spadł na podłogę. Robił tak za każdym razem kiedy nie miał sił na wstanie, a był do tego zmuszony. Czyli działo się to niemal codziennie. Rozmasował sobie bolące od upadku ramię, a następnie wstał z zimnych paneli. Przeciągnął się leniwie, ziewając głośno z widocznie niewielkiej ilości snu. Podrapał się po głowie, zostawiając blond włosy w jeszcze większym nieładzie niż były jeszcze przed chwilą.
Wyszedł do przedpokoju, rozglądając się dookoła. Nadal niczego nie pamiętał. Przeszedł przez kuchnie do salonu, a na kanapie zauważył przykrytego w połowie kocem Jake’a. Leżał w tak śmiesznej pozycji, że Luke nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem. Zaraz jednak go stłumił, przykładając dłoń do ust, aby nie obudzić kolegi. Jego lewa noga zwisała bezwładnie z sofy podobnie jak ręka. Blondynowi wydawało się, że jeszcze chwila i spadnie stamtąd. Jednak widząc w jak głębokim śnie jest, był niemal pewny, że nawet jeśli do tego dojdzie to i tak się nie obudzi.
Szybkim ruchem założył swoje buty i kurtkę, a następnie wyszedł, udając się w stronę przystanku. Kolejnym minusem tego wyjazdu był fakt, że nie mógł jeździć samochodem i wszędzie musiał poruszać się autobusem. Nienawidził ich całym sercem, więc tylko odliczał dni do końca tych wakacji, chcąc wrócić do swoich codziennych zajęć, zamiast męczyć się w tym beznadziejnym mieście. Liczył tylko na to, że po jego wybryku z imprezą uda mu się skrócić pobyt w Stanach.

*

Uporczywie wpatrywała się w gasnący co chwilę ekran telefonu, obserwując jak po upływie każdej minuty zmieniała się ostatnia cyferka na wyświetlaczu. Siedziała już pół godziny na murku przed Instytutem Sztuki, czekając na spóźniającego się Caluma, z którym miała się spotkać. Skończyła dzisiaj zajęcia znacznie wcześniej niż się spodziewała, dlatego też nie mając co zrobić z dodatkowym czasem, zadzwoniła do swojego nowego kolegi. Zaproponował on spotkanie, na co niebieskooka chętnie przystała. 
Dzisiejszy dzień już zaczął się dla niej nieciekawie, gdyż nie spała całą noc, a na zajęciach nie potrafiła się skupić i myliła sobie nawet kredkę z ołówkiem, co nie uszło uwadze nauczycielowi rysunku, a mając opinie bardzo ostrego nakrzyczał na nią za niezdyscyplinowanie. Pomimo dużego zmęczenia, bała się nawet na chwile zamknąć oczy, sądząc, że w każdej chwili może pojawić się gdzieś Jake. Nawet przebywanie przed budynkiem artystycznym, co chwilę rozglądała się, upewniając się, że jest bezpieczna. 
-Przepraszam! 
                Z zamyślenia gwałtownie wyrwał ją zdyszany głos chłopaka, który niespodziewanie pojawił się przy jej boku, powodując przyspieszenie bicia serca. Kiedy dostrzegła, że nic jej nie grozi z ciemnowłosym, posłała mu delikatny uśmiech, wstając z zimnego betonu. Poprawiła swoja torbę na ramieniu, wpatrując się w brązowookiego wyczekująco. Nie należała do ludzi, które denerwują się jak osoba się spóźnia. Wiedziała, że widocznie wypadło coś ważnego.
-Co powiesz na to, że pójdziemy spacerem do kawiarni? Sądzę, że zanim tam dojdziemy to zaczniesz zmianę więc akurat będzie idealnie. – powiedział, kładąc rękę na jej plecy. Wyczuł, że dziewczyna poczuła się nieswojo więc od razu się wycofał, nie chcąc stawiać jej w niekomfortowej sytuacji. Wiedział, że Layla jest zupełnie inna niż większość kobiet, które znał i musiał najpierw ją poznać, zanim określi jak bardzo może zbliżyć się do niej. Oczywiście nie myślał tutaj o związku, ani niczym podobnym. Niedawno ją poznał, a wychodził z założenia, że nie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia.
                Osiemnastolatka pokiwała głową na znak zgody.
-To przynajmniej mi opowiesz co cię zatrzymało. – zaczęła, nie podnosząc wzroku ze swoich butów. Wpatrywała się w to jak stawia kroki jakby miała się zaraz przewrócić i chciała tego uniknąć. Prawda była taka, że dzisiaj nawet przy Calumie nie czuje się szczególnie dobrze. Myślami nadal była przy wczorajszym zdarzeniu, ale starała się skupić na tyle ile to było możliwe na konwersacji. Nie mogła się nakręcać bo prowadzi to do paranoi czego nie potrzebowała w życiu tak samo jak prześladowcy.
-Luke sprawia problemy. – westchnął, marszcząc przy tym czoło.
                Przytaknęła głową, wpatrując się w przejeżdżające obok samochody. Usłyszawszy imię jego przyjaciela, przed oczami stanął jej obraz, który pragnęła wymazać z pamięci. Zagryzła dolną wargę, czując, że jest bliska płaczu i chciała się skupić za czymś zupełnie innym, aby się nieco uspokoić. Jednak na nic się to zdało gdyż po chwili w jej oczach pojawiły się łzy. Calum spojrzał w jej stronę, w dalszym ciągu opowiadając zdarzenie z dzisiejszego dnia, i zaraz zobaczył nagłą zmianę, którą zaszła w dziewczynie. Była wyraźnie wystraszona, a jej oddech stał się głębszy, co doskonale było widać ciepłe powietrze wydostające się z ust nastolatki w zawrotnie szybkim tempie.
                Zrobił kilka dużych kroków, wyprzedzając ją i zatrzymał się tuż przed niebieskooką, sprawiając, że nieprzygotowana na to, wpadła w jego ramiona. W pierwszej chwili planowała się odsunąć, nie przepadając za tak bliskimi kontaktami z osobami, które ledwo zna, ale coś ją powstrzymało. Obejmowana przez Hooda, poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Odniosła wrażenie, jakby była zupełnie bezpieczna. Oplotła chłopaka w pasie, robiąc krok w jego stronę, tak, że ich ciała stanowiły jedność. Zamknęła oczy, starając się uspokoić oddech. Do jej nozdrzy dostał się mocny, ale przyjemny zapach jego perfum, sprawiając, że przestała myśleć o czymkolwiek i stała jedynie wtulona w zdezorientowanego Caluma.
                Minęło dobre piętnaście minut zanim Layla wyciszyła się kompletnie. Zdając sobie sprawę co robi, szybko odsunęła się od osiemnastolatka, przepraszając go za swoje zachowanie. Wywołała tym śmiech u chłopaka, gdyż po raz pierwszy ktoś zaczął się tłumaczyć z tego, że go przytulił. Uważał to za całkiem słodkie, że dziewczyna tak bardzo się speszyła. Jednak jemu to wcale nie przeszkadzało. Uwielbiał takie gesty i nie miał nic przeciwko nim.
                Dla niebieskookiej widać było to jednak coś nienaturalnego i niecodziennego, a po jej wyrazie twarzy dało się zauważyć, że nie rozumiała swojego zachowania. Wzrok miała wbity w swoje buty, nie wiedząc jak się teraz zachować, co sprawiło, że szatyn uśmiechnął się szeroko. Chwycił jej dłoń, chcąc, aby na niego spojrzała. Kiedy to zrobiła, posłał jej u jeden z najładniejszych uśmiechów, jaki tylko mógł, starając się dodać jej pewności siebie.
-Nie masz mnie za co przepraszać. – powiedział, sunąć delikatnie kciukiem po zimnej dłoni dziewczyny. – Co się stało? – zapytał, chcąc wiedzieć, co skłoniło ją do takiego odważnego jak na nią działania.
-Proszę, nie rozmawiajmy o tym. – szepnęła, mając nadzieję, że uszanuje fakt, że nie chce mu mówić. Co prawda, to chciała mu powiedzieć, a przynajmniej komukolwiek, ale bała się. Poza tym musiałabym mu już opowiedzieć wszystko, nawet to, że Luke ją wczoraj uratował przed Jake’em, a nie chciała go wydać, skoro i tak z tego co słyszała, miał już problemy z imprezowaniem. Zadawanie się z tym niebezpiecznym chłopakiem nie pomogłoby. Nie miała też stu procentowej pewności co do tego, że to na pewno był przyjaciel z zespołu Caluma.
-No dobrze, ale chodźmy już, bo się spóźnisz na zmianę. – stwierdził, wskazując nieznacznie na wieże, na której był duży zegar wskazujący godzinę.

*

                Trzymając w prawej ręce długopis, zapisywała, miała nadzieję, ostatnie zamówienie tego dnia. Dochodziła już 9 wieczorem, więc jej praca zmierzała ku końcowi. Niestarannie zakreśliła w kółko przyjęte przez dwoje starszych ludzi napoje, a następnie odeszła w stronę lady. Odłożyła notatnik do szuflady, biorąc się za przygotowywanie gorzkich czekolad. Sama miała na nie ochotę, więc myśl o tym, że za niedługo znajdzie się w domu pod ciepłą kołdrą, trzymając w dłoniach kubek z gorącym trunkiem, wywoływał u niej szeroki uśmiech.
                Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych, a Layla wręcz mogła pokusić się o stwierdzenie, że nie pamięta, aby miała kiedykolwiek gorszy. Marzyła tylko o tym, żeby dotrzeć do domu w jednym kawałku i wyspać się porządnie. Chociaż bardzo przerażała ją myśl samotnego powrotu. Zastanawiała się nawet, czy nie zadzwonić do Diany, z prośbą o podwózkę, ale nie chciała zawracać jej głowy.
                Podawszy starem małżeństwu ich zamówienie, usłyszała otwierające się drzwi. Nie spoglądając w tamtym kierunku, szybkim ruchem zdjęła fartuszek, będąc pewną, że osobą, która weszła do pomieszczenia jest jej pracodawczyni. Obiecała ona, że dzisiaj zamknie kawiarnie, nie chcąc po raz kolejny obarczać osiemnastolatki tym zadaniem.
                Poprawiła swoją, lekko uniesioną ku górze, bluzkę, wycofując się na zaplecze. Powiesiła cienki materiał na jednym z haczyków, a następnie zabrała z szafki kurtkę i torbę.
-Wszystko jest posprzątane, więc nie masz nic wiele do robienia. – powiedziała, ubierając się pospiesznie. Miała nadzieję, że zdąży jeszcze na autobus, który odjeżdżał o równej godzinie, aby później nie czekać ponad 15 minut na kolejny. Usłyszała cichy śmiech i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że należał on zdecydowanie do mężczyzny. Podniosła głowę, chcąc dowiedzieć się kogo nieopacznie wzięła za swoją szefową. W chwili gdy ujrzała ciemno – brązowe oczy, które miała już okazje widzieć wielokrotnie, zamarła. Cały obraz stał się zamazany, a wszystko co znajdowało się dookoła, zdawało się, w zawrotnie szybkim tempie, kręcić. Złapała się za głowę, starając się nieco uspokoić, ale straciła równowagę i przewróciła się, a ostatnią rzeczą jaką usłyszała, było mocne uderzenie jej ciała o zimną podłogę kawiarni.

Od autorki:

Wróciłam!

Przepraszam za tak długą przerwę, ale musiałam trochę odpocząć i jeszcze miałam pełno nadrabiania, oceny semestralne i w ogóle. Masakra jednym słowem. Ale już jestem i na razie nie planuje zawieszać po raz kolejny bloga.

Jak wam się podobał rozdział? Wiem, że nie najlepszy, ale nie umiałam go jakoś napisać. Następny będzie lepszy. Obiecuję.

2 komentarze:

  1. Rozdział super ;)
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mój kochany Jake jest w tą sprawę z Layla jakoś zamieszany, to wiedz, że będzie z tobą źle 😐 btw fajnie, że już wróciłaś itd.
    Weny życze ♥
    PS. Sorki, że taki krótki komentarz ale nie mam pojęcia co ci tu pisać :(
    PS. 2 wybacz, że tak późno ci komentuje...
    💖💗💕💘💓💞💝💟💚💛💜

    OdpowiedzUsuń