poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 5


Przez głośniki wydobywały się kolejne dźwięki znanej klubowej piosenki Turn Down For What, DJ Snake’a i Lil Jona. Luke kosztował już piątą kolejkę czystej, której tak naprawdę nie powinien pić, gdyż w Stanach Zjednoczonych było to zabronione. Jednak szczęście chciało, że barmanka obsługująca go została przez niego oczarowana i nawet nie sprawdziła mu dowodu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kobieta należała do osób, nie interesujących się płcią przeciwną. Ku zdziwieniu kilku stałych klientów, będących świadkami flirtowania osiemnastolatka, nie stawiała oporu przed nalaniem kolejnego kieliszka. Blondyn był już nieco wstawiony, ale nadal starał się być na bieżąco ze wszystkim co się wokół niego dzieje.
-Jestem pod wrażeniem. – skwitował ktoś siedzący obok Hemmingsa. Kiedy ten zorientował się, że słowa podziwu były skierowane do niego, odwrócił głowę. Jego wzrok powędrował na ciemnowłosego chłopaka o głęboko brązowych oczach. Włosy miał zmierzwione i postawione na wszystkie możliwe strony, a z jego twarzy nie schodził uśmiech, który wydawał się być kpiący. W dłoni trzymał kufel piwa, co jakiś czas popijając z niego napój. – Nina nigdy nie dała się nabrać na moje słowa. Dopóki nie skończyłem 21-roku życia nie dała mi alkoholu. – dodał, wykrzywiając  usta, wyrażając niemały zachwyt.
-Skąd ta pewność, że nie mam 21 lat? – zapytał, podwijając rękawy koszuli do góry. Chłopak wywrócił oczami, a Luke był pewny, że jednocześnie prychnął, jednak nie dane mu było to usłyszeć przez muzykę.
-Poza wzrostem nic nie wskazuje na to, żebyś był starszy niż 19 lat, ale jak wszyscy dobrze wiemy, niektórzy 15-latkowie też osiągają takie rozmiary, więc jakby nie patrzeć niczym nie przypominasz osoby, która może już legalnie spożywać alkohol. – stwierdził. – Ale jak już mówiłem. Jestem pod wrażeniem, zwłaszcza, że ona nie gustuje w mężczyznach. Jestem Jake. – przedstawił się, wyciągając w stronę niebieskookiego dłoń.
-A ja Luke. – odpowiedział, odwzajemniając gest.

*

Równo w południe  zabrzmiały kościelne dzwony. Chwilę później ze świątyni zaczęli wychodzić pierwsi ludzie, którzy wypełnili już swój niedzielny obowiązek. Na twarzach u wszystkich były uśmiechy. Jednak nie można niestety powiedzieć, że były one spowodowane obecnością w kościele, a tym, że reszta dnia jest wolna i nie muszą się przejmować pracą, ani niczym innym.
Wyjątkiem była Layla, która co tydzień spędzała godzinę w tym budynku, tylko i ze względu na to, że miała taką potrzebę. Należała do niesamowicie religijnych osób, na którą wyrosła. Nie wyobrażała sobie niedzielnego dnia bez Mszy Świętej.
Poprawiła czarną torebkę na prawym ramieniu, aby nie spadła jej, a następnie założyła okulary przeciwsłoneczne, gdyż ku zdziwieniu wszystkim mieszkańców Kansas City, zapowiadało się na kolejny chłodny szary dzień. Była dopiero połowa września, a wydawałoby się jakby zima miała się zacząć lada chwila. Nie można było sobie pozwolić na założenie przewiewnych ubrań. Południe należało jednak do najcieplejszych w ostatnim czasie, co zachęciło nastolatkę do ubrania zwykłej białej sukienki z krótkim rękawkiem, zarzucając na to tylko cienki sweterek.
Do domu miała dwadzieścia minut spacerem przez park. Postanowiła się nie spieszyć, gdyż nie miała żadnych obowiązków, a tak pięknym dniem należy się nacieszyć. Kupiła waniliowe lody od mężczyzny, który sprzedawał je z budki przy wejściu do ogrodu spacerowego, a następnie usiadła na jednej z ławeczek niedaleko fontanny. Przyglądała się trójce mały dzieci, bawiących się w niej. Zazdrościła im tej pogody ducha. Mijając ludzi na ulicach miasta, widzi u nich jedynie podenerwowanie, smutek oraz zatroskanie. Nie potrafili się już oni cieszyć każdym dniem, który dany im jest od Boga przeżyć. Każda doba to tylko kolejny termin, do którego powinni się byli przygotować, lub w którym mieli coś zrobić. Brak było u nich spontaniczności, czego właśnie nie brakowało tym młodym pociechom, latającym po całym parku, śmiejąc się w niebogłosy.
-Layla? – usłyszała czyjś głos zza siebie. Odwróciła się, a jej wzrok spoczął na Mattcie, który stał za oparciem ławki, spoglądając z lekkim uśmiechem na osiemnastolatkę. Dziewczyna niemal automatycznie odwzajemniła gest, wskazując przy tym ręką na wolne miejsce obok siebie. Chłopak skinął głową, przystając na jej niewerbalną propozycję i siadając po jej lewej stronie. W ręce trzymał siatkę z zakupami. Odłożył ją na ziemie, nie spuszczając oczu z niebieskookiej. – Co tutaj robisz? – zapytał, poprawiając nieco podwinięty do góry biały podkoszulek.
-Idąc z kościoła postanowiła tutaj chwilę posiedzieć. Jest taka przyjemna pogoda, że grzech by było tego nie wykorzystać. – odpowiedziała typowym dla siebie melodyjnym głosem, po którym dało się zorientować w jakim nastroju jest nastolatka. Nie zdarzało się często, żeby jej ton był inny, niemniej jednak zdarzały się i takie chwile.
-Ja musiałem zrobić zakupy, bo jeść na okrągło płatki z mlekiem stało się już męczące. – zażartował, wywołując u swojej towarzyszki cichy chichot. – Jeszcze raz chciałbym ci podziękować za pomoc z tym szkicem. Dzięki tobie jestem pewny, że zaliczę to zadanie.
-Nie ma sprawy. Cała przyjemność po mojej stronie. Jeśli będziesz potrzebował czegoś ode mnie to śmiało. – zachęciła go, przeczesując ręką włosy. Miała problemy ze zrozumieniem chłopaka, gdyż jest on w połowie Polakiem i spędził w swoim rodzinnym kraju ostatni rok, przez co jego sposób mówienia różnił się od innych ludzi. Musiała sobie więc radzić z urywkami, które słyszała oraz które zrozumiała, patrząc na jego wargi.
-Tak właściwie to miałbym jeszcze jedną prośbę. Potrzebuję opinii na temat moich prac. Poprosiłbym kogoś innego, ale nie mam wielu znajomych, którzy znają się w takim stopniu na sztuce. – stwierdził, masując się po karku, tym samym patrząc w swoje buty, co dodatkowo sprawiło kłopoty Layli w odczytaniu jego słów. Dwudziestolatek, widząc to, od razu się poprawił i powtórzył, co powiedział wcześniej. Często zapominał o chorobie dziewczyny i nie zwracał uwagi na sposób przekazu wiadomości. Od zawsze osoba chora kojarzyła mu się z jakimiś fizycznymi ograniczeniami, które widać na pierwszy rzut oka, dlatego też nie traktował niebieskookiej jako jedną z nich.
-Chętnie wypowiem się na temat twoich prac, chociaż jestem przekonana, że są fantastyczne. Jeszcze nie zdarzyło mi się widzieć czegoś złego w twoim wykonaniu.
-Bo nie miałaś okazji zobaczyć ich przed udoskonaleniem, ale dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. – powiedział, wstając z ławki, a następnie kłaniając się nisko, co wywołało kolejny chichot u nastolatki. Wyciągnął w jej stronę rękę, chcąc zaprowadzić ją do swojego mieszkania teraz, aby nie tracić czasu. Będzie miał później okazje je poprawić, gdyby okazało się coś nie tak. Obydwoje ruszyli w stronę wyjścia z parku. W pewnym momencie Layla poczuła wibracje telefonu. Zatrzymała się gwałtownie, a jej serca zaczęło mocniej bić. Miała tak za każdym razem od wczorajszego sms od tajemniczego chłopaka z kawiarni. Bała się, że sytuacja się powtórzy, a wtedy to już na pewno będzie przekonana, że jego pojawienie się w jej miejscu pracy, nie było przypadkiem, a zaplanowanym wydarzeniem. Przeczytawszy wiadomość przychodzącą, niemal nie wypuściła komórki. Zaczęła oddychać szybko, starając się przetworzyć czego właśnie się dowiedziała. Przeprosiła Matta, mówiąc, że musi coś załatwić i odezwie się do niego później, a następnie pobiegła w stronę domu, jakby się paliło.

Od autorki:

Tak, wiem, że jest krótki i nudny, ale szczerze, trudno mi się teraz cokolwiek pisze. Postaram się, żeby kolejny był już lepszy i spełniający wasze oczekiwania. Przepraszam, że pojawił się on z tygodniowym opóźnieniem, ale nie miałam w ogóle czasu, co jest spowodowane przede wszystkim przez szkołę.

Chciałabym wam również wytłumaczyć, dlaczego wtrącam w to opowiadanie religijne momenty. Nie są one tutaj przypadkowe. Stanowią bardzo ważną część tej historii. Jeśli jesteście jakiegokolwiek innego wyznanie niż chrześcijanizm to przymknijcie na to oko po prostu. Te fragmenty nie mają za zadanie narzucenie wam czegoś. 

Kolejny rozdział najprawdopodobniej za tydzień o tej samej porze. Jeśli coś się zmieni, na pewno będzie to uwzględnione po lewej stronie w zakładce - Aktualności.

Do następnego. Życzę miłego i udanego tygodnia!

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział :))
    Większość osób pomija fakt bycia chrześcijaninem w opowiadaniach, więc jestem z ciebie dumna ^^
    Czekam na następny ;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałam na komentarz cały tydzień więc dziękuję ci. To wiele dla mnie znaczy.

      Usuń
  2. Super rozdział :) Do następnego :D Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Idiotko, nie oczekuj komentarzy, kiedy jest tak mało do czytania! Mimo to jestem zachwycona, a P.R byłaby dumna. Uwielbiam główną bohaterkę, jest taka normalna przez co bardzo rzeczywista

    OdpowiedzUsuń