środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 11


Gwizd wydobywający się z czajnika pełnego wody, mieszał się z nieustającym dzwonkiem do drzwi, doprowadzając Laylę do lekkiego rozdrażnienia. Wstała z jednego z krzeseł, odkładając na stoliczek książkę, którą przed chwilą czytała, a następnie wyłączyła gaz. Przyciągnęła gumkę do włosów nieco mocniej, aby jej kucyk wyglądał w miarę porządnie i podeszła do wyjścia, spoglądając przez wizjer na osobę, która koniecznie chciała się z nią zobaczyć o tak późnej porze.
Na klatce jednak było nieco ciemno i poza posturą jaką posiadali mężczyźni, nie potrafiła dostrzec nic innego. Serce zabiło jej nieco mocniej, zastanawiając się czy zapytać kim jest, otworzyć drzwi przybyszowi, albo po prostu udać, że nikogo nie ma w domu. 
Na wstępie jednak odrzuciła pierwszą opcje, gdyż zdawała sobie sprawę, że i tak pewnie nie usłyszy ani słowa, a z ust nie da rady odczytać, ponieważ ich nie widzi. Myśl trzecia wydała się nieco niegrzeczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę zapał z jakim ten ktoś dzwonił. Zdawało się to być nieco ważne. Odetchnęła głęboko, starając się nieco uspokoić nerwy i modląc się, aby nie był to nikt niebezpieczny. Nacisnęła na klamkę, otwierając powoli drzwi. Światło oświetlające przedpokój przedostało się poza mieszkanie, dzięki czemu bez problemu mogła rozpoznać swojego gościa. Napotykając spojrzenie niebieskich oczów, zmarszczyła czoło, rozchylając nieco usta z zaskoczenia. Przed nią stał Luke Hemmings, którego miała dzisiaj okazję oficjalnie poznać. Mówiąc, że nie przypadł jej do gustu, byłoby nieporozumieniem. Irytował ją samym byciem. Nigdy nie miała w zwyczaju oceniać ludzi po tak krótkim czasie, ale osiemnastolatek swoją bezczelnością zapracował na jej opinie w bardzo szybkim tempie. 
-Co tutaj robisz? – zapytała, zakładając ręce na klatkę piersiową. – Skąd masz w ogóle mój adres? – dodała, próbując sama odpowiedzieć sobie na pytania, jednak jedyny wniosek, jaki wyciągnęła, to że Caluma widocznie bardzo łatwo przekupić i musiał wydać jej miejsce zamieszkania młodszemu koledze. 
-Mam swoje sposoby. – rzucił, wzruszając ramionami z obojętnością. Nie czekając na zaproszenie, przekroczył próg jej mieszkania, rozglądając się dookoła. Nastolatka była wręcz pewna, że w tej chwili osądzał wystrój oraz niewielkie rozmiary domu, do których nie był przyzwyczajony. – Masz coś do picia? – odwrócił się do niej, chowając dłonie do kieszeni czarnych, podartych na kolanach, spodni. Widząc jednak rozdrażnienie i niechęć z jaką dziewczyna na niego patrzy, wywrócił oczami, postanawiając sam to sprawdzić. Wszedł do kuchni, a następnie zaczął przeszukiwanie szafek. Znalazł nienapoczęty jeszcze sok porzeczkowy, zgrzewkę wody mineralnej, ale jak stwierdziła Walker – szukał czegoś znacznie mocniejszego. – Jaka ty ułożona jesteś. Nawet wina nie masz. – prychnął, doprowadzając Laylę do podenerwowania. Starała się jednak nie dać wyprowadzić z równowagi, oddychając głęboko.
-Skoro już to zdążyłeś zauważyć, możesz opuścić moje mieszkanie. Jest już późno jakbyś nie zauważył, więc chciałabym się wykąpać i położyć. – odezwała się, mając nadzieję, że chłopak spełni jej prośbę. On natomiast rozsiadł się na jednym z krzeseł, wpatrując w nią szarmancko. 
-Nie krępuj się. Mnie to nie przeszkadza. – skwitował. 
-Możesz mi powiedzieć po co do mnie przyszedłeś? – ponowiła pytanie.
-W domu zamieszanie jest i wszyscy mi kazania prawili na temat mojego zachowania, więc wyszedłem. – wzruszył ramionami jakby zupełnie go to nie obeszło. – Więc co robimy? Idziesz się kąpać? Może ci pomóc? 
-Daruj sobie. Ja się z tobą bawić nie będę. – warknęła. – Może ci nie zależeć na zespole, ale jeśli chłopcy są twoimi przyjaciółmi, to zrozumiesz jak ważne jest dla nich to wszystko, co ty tak po prostu sobie odpuściłeś. Powinni cię zastąpić kimś i kontynuować karierę. 
Layla z natury nie było osobą wredną, ale jak widać zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo potrafi się zaprezentować z tej gorszej strony. Pomimo braku talentu do śpiewania, dziewczyna uważała muzykę za sporą część swojego życia, z którą za jakiś czas przyjdzie jej się rozstać i nie mogła zrozumieć, jak blondyn jest w stanie tak po prostu to zostawić. Ona nie wyobrażała sobie bez tego ani jednego dnia, a on codziennie coraz bardziej przekreślał szanse na rozwijanie się muzycznie. 
Przypominając sobie o zagotowanej wodzie, zdjęła z półki dwa kubki i przygotowała herbatę. Nie była zadowolona z wizyty Luke’a, nie przepadała za nim, ale nauczono ją, aby każdego w miarę swoich możliwości ugościć i tak też postąpiła. Wcisnęła trochę cytryny do naczynia, a następnie postawiła jeszcze ciepły napój przed chłopakiem, który widocznie się tego nie spodziewał po niej. 
-A co ty możesz o tym wiedzieć? – odpyskował jej, śledząc każdy ruch jaki wykonała. Ona wzruszyła ramionami, nie chcąc wdawać się z nim w zbędną dyskusje i wyszła do salonu, zabierając książkę, aby kontynuować czynność, którą jej przerwał swoim przyjściem. Rozsiadła się wygodnie na kanapie, otwierając na odpowiedniej stronie. Czytała „5o twarzy Greya”, czym nie była specjalnie zachwycona, ale obiecała Dianie, że to zrobi, a nie należała do osób łamiących dane słowo. Nie była fanką takich powieści pełnych niecenzuralnych scen, jednak starała się je po prostu omijać. 
Po kilku minutach usłyszała za sobą czyjeś kroki. Nie musiała się nawet odwracać, żeby domyślić się, że należą do Hemmingsa. Nie był on osobą specjalnie cichą i robił spory hałas. Stał za nią, oparty rękami o kanapę i zaglądał jej przez ramię, na to, co robi. Layla nigdy nie lubiła kiedy ktoś się tak zachowywał. Wprowadzało ją to w niemałe zakłopotanie. Starała się jednak nie zwracać na niego uwagi. 
W pewnej chwili nastolatek zaczął się nudzić, zabrał jej z dłoni książkę, zamykając szybko i spoglądając na okładkę. Widząc tytuł, skrzywił się znacznie, orientując się o czym to jest. Zaśmiał się pod nosem, odkładając ją na niewielki stoliczek niedaleko niego. 
-Czytałam to. – odezwała się niebieskooka, zakładając ręce na klatkę piersiową. Naprawdę miała wielką nadzieję, że kiedy zacznie go ignorować to Luke najzwyczajniej w świecie sobie pójdzie, ale tak jak wynikało z opowieści Caluma, należał on do niezwykle natrętnych i irytujących ludzi. Przeskoczył przez oparcie, rozsiadając się obok niej jakby był u siebie. 
-Od kiedy taka niewinna osoba jak ty, czyta tak nieprzyzwoite rzeczy? – zapytał, poruszając dziwnie brwiami, czym wywołał cichy chichot u dziewczyny. Po raz pierwszy udało mu się wzbudzić w niej jakąś pozytywną reakcje. – Myślałem, że już wiem o tobie wszystko.
-Niby jakim sposobem miałbyś mnie poznać tak szybko? Zwłaszcza, że nie rozmawialiśmy prawie w ogóle. – odgryzła, poprawiając swoją bluzkę, która trochę się podwinęła do góry, odsłaniając jej idealny brzuch. Chłopak wzruszył jedynie ramionami.
-Cóż masz siedemnaście lat, chodzisz z Dianą do szkoły, pracujesz z nią w kawiarni, jesteś dziewicą, lubisz się wymądrzać, ignorować ludzi oraz, co mnie bardzo dziwi, czytać erotyki. – na jego słowa, Layla zaczęła się śmiać, gdyż prawie nic nie powiedział dobrze. –A mylę się? – dodał, unosząc nieznacznie brwi ku górze, na co ona pokiwała twierdząco głową.
-Po pierwsze mam osiemnaście lat, nie chodzę do szkoły z Dianą tylko uczęszczam do Instytutu Sztuki z jej bratem. Owszem, pracuje w kawiarni i nigdy nie byłam bliżej z chłopakiem niż przytulenie, ale nie wymądrzam się i nie ignoruje ludzi. Mam chorobę Meniere’a, co znaczy, że stopniowo tracę słuch, aż w końcu w ogóle nic nie będę słyszeć, więc zdarza się, że czegoś nie dosłyszę. A książkę, którą mi tak bezczelnie zabrałeś, kazała mi przeczytać Diane. Obiecałam jej to. – oznajmiła, przypatrując się Lukowi uważnie. Jego wyraz twarzy zmieniał się z każdą kolejną wypowiedzianą przez nią informacją. Jednak nie przyjął do siebie tego jakoś specjalnie poważnie. Po wpływem impulsu zaczął zbliżać się coraz bardziej do Walker, dezorientując ją. Nie wiedziała co chce zrobić dlatego patrzyła na niego z lekkim zaskoczeniem. Serce biło jej nieznośnie szybko i miała wrażenie, że nawet blondyn słyszy każde uderzenie. Kiedy był kilka centymetrów od niej, nagle poczuła z jego ust alkohol. Przełknęła głośno ślinę, kiedy nachylił się nad jej uchem, nie wiedząc co zrobić. 
-Powiedz jeszcze raz jak blisko z chłopakiem nie byłaś? – wymruczał, przygryzając lekko płatek jej ucha, co podziałało na nią jak kubeł zimnej wody. Odepchnęła go lekko, ale na tyle mocno, żeby się odsunął i wstała z kanapy, rzucając w niego poduszką. Zaśmiała się nerwowo, wyklinając na siebie. 
-Skąd wziąłeś alkohol? 
-Z barku w domu. Było trochę wódki w butelce to wziąłem i przyszedłem tutaj. – oświadczył, uśmiechając się szeroko. Layla wywróciła oczami, znając już powód takiego zachowania gwiazdora, który w tym momencie położył się na sofie, odpływając do krainy Morfeusza.

*

Obudził go hałas dochodzący z kuchni. Zmarszczył czoło, przecierając zaspane oczy. Nie podnosząc głowy z poduszki, zauważył, że nie jest w domu Lachowski. Dopiero po kilkunastu sekundach przypomniał sobie swoją późną wizytę u Layli. Domyślił się zatem, że widocznie zasnął u niej. Podniósł się z kanapy, wypatrując gdzieś albo swojej komórki albo jakiegokolwiek zegarka. Na ścianie widział jeden i wskazywał siódmą rano. Widząc tak wczesną godzinę, Luke jęknął przeciągle, chcąc jak najszybciej wrócić do spania. Z pomieszczenia za ścianą słyszał cichą rozmowę dwójki osób. Nie musiał nawet wytężać słuchu, aby wiedzieć, że to osiemnastolatka rozmawiała z Calumem. Jego poddenerwowany głos, który ostatnio był codziennością, rozpoznałby choćby i będąc pod wodą. 
Podrapał się po karku, poprawił swoją wymiętą bluzkę, a następnie wszedł do kuchni, zwracając tym samym na siebie uwagę nastolatków. Gwałtownie urwali swoją rozmowę, przez co można było się domyślić, że dotyczyła jego osoby. Wywrócił oczami, zastanawiając się, czy nie mają lepszych tematów niż obgadywanie go.
-Nie przerywajcie sobie tej wciągającej konwersacji na mój temat. Chętnie posłucham. – zironizował, siadając na blacie, na którym jeszcze przed sekundą siedziała niebieskooka, ale kiedy go zobaczyła to zeskoczyła i zabrała się za wyciąganie talerzy. Położyła je na stole, gdzie był już przygotowany stos grzanek z serem. 
-Jesteś idiotą. – prychnął Calum, patrząc na przyjaciela spode łba. Został za to uderzony w ramie przez dziewczynę, która wymownie na niego spojrzała i szepnęła, żeby się zachowywał. Ciemnowłosy wypuścił głośno powietrze, próbując się uspokoić i zajął się jedzeniem śniadania.
-Jeśli jesteś głodny to śmiało możesz się poczęstować. – odezwała się szatynka, posyłając mu serdeczny uśmiech. – Musze się iść przygotować do wyjścia. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie. – dodała, zwracając te słowa przede wszystkim do starszego z gwiazdorów. Wiedziała bowiem, że Luke mógłby śmiało ignorować basistę, podczas gdy on nie próbowałby powstrzymać emocji i nakrzyczeć lub, co gorsza, pobić go.
W tej chwili dopiero blondyn zobaczył, że szatynka była ubrana w bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki, które doskonale podkreślały jej kształt pośladków, na co zagwizdał cicho, wiedząc, że ona i tak tego nie usłyszy. Na nieszczęście Calum miał znacznie lepszy słuch od niej, zmroził go wzrokiem, jednak ku zdziwieniu niebieskookiego, nie odezwał się.
-Powtórzę się, ale jesteś idiotą. Przez ciebie omal wczoraj nie straciliśmy menagera! Gdyby nie to, że Layla do mnie zadzwoniła, zapewniając, że nie jesteś na imprezie, tylko u niej, to już by nie było naszego zespołu. – warknął, wstając z krzesła. Był tak zły, że kiedy tylko zawitał pół godziny temu u dziewczyny, chciał obudzić Hemmingsa i najzwyczajniej w świecie zrobić mu krzywdę. Tylko poprzez namowy swojej koleżanki nie spełnił planów, które snuł już w nocy. 
-Szkoda, że cię poinformowała o tym. Dzisiaj już byśmy wracali do Sydney. – stwierdził, wzruszając ramionami. Usiadł przy stoliku, czując głód wypełniający go, i pomimo że nie przepadał za przygotowanym daniem, zaczął je konsumować. 
-Powiesz mi w ogóle po co tutaj przyszedłeś? Nawet jej nie znasz! – krzyknął, puszczając mimo uszu uwagę o powrocie do Australii. Widząc w oczach swojego przyjaciela dwie iskierki, które zazwyczaj pojawiały się, kiedy chłopak upatrzył sobie nową dziewczynę na jedną noc, doskonale wiedział co planuje. – Normalnie to powiedziałbym ci, żebyś trzymał się od niej z daleka, ale szczerze to chyba nawet nie muszę tego robić. Ona nawet nie znając cię jeszcze była zdania, że jesteś kompletnym palantem. – prychnął, chcąc wyprowadzić Luke’a z równowagi, co poskutkowało. Słowa ciemnowłosego były jak płachta na byka.
Podczas gdy chłopcy wymieniali się zgryźliwymi uwagami, Layla brała prysznic, spiesząc się, gdyż nie była przekonana, że obietnica Hooda, że nic nie zrobi blondynowi, była prawdziwa. W głębi duszy miała nadzieję, że teraz siedzą i obmyślają ja naprawić wszystkie błędy osiemnastolatka, który zrozumiał już jak ważny jest zespół oraz przyjaciele. Na samą myśl, zaśmiała się cicho, dochodząc do wniosku, że tak łatwo to nie będzie. Ale kiedy członkowie 5 Seconds of Summer widzieli w wokaliście już zwykłego idiotę, ona dostrzegała w nim jedynie zagubionego nastolatka, któremu trzeba pomóc uporać się ze wszystkim. Był przekonana, że wszystko da się naprawić, bez względu na to, jak trudne się to wydaje. Na ludziach się nie poddaje, ponieważ jeśli byłoby inaczej, świat by przestał istnieć już dawno.
     Wykąpawszy się, ubrała na siebie czarne spodnie oraz bordowy sweter zakładany przez głowę. Włosy rozczesała i podpięła jedynie do tyłu grzywkę, aby nie zachodziła jej na oczy. Przejechała rzęsy tuszem, usta błyszczykiem, a następnie wyszła z łazienki, wracając do kuchni, gdzie zastała kłócących się przyjaciół. Wywróciła oczami na to, że nawet 10 minut nie umieją ze sobą wytrzymać, nie wyzywając się. Chrząknęła głośno, ale niestety nie została usłyszana. Postanowiła więc przeczekać tą falę wyzwisk. 
-Skończyliście już? – zapytała po kilku minutach, kiedy obydwoje w końcu zdali sobie sprawę z obecności dziewczyny w pomieszczeniu. Pokiwali twierdząco głowami, nie przestając jednak obrzucać się groźnymi spojrzeniami. – Luke masz wolną łazienkę. Idź się trochę ogarnij bo dzisiejszy dzień spędzasz ze mną. – oświadczyła, nalewając sobie świeżo zaparzonej herbaty do kubka.
-Nie będziecie mnie niańczyć na zmianę! I tak wam to nic nie da, więc najlepiej od razu ustalmy, że rozwiązujemy zespół i wracajmy do Sydney! – krzyknął, wykrzywiając się jak małe dziecko, które nie dostało tego, co chciało pod choinkę. Mina blondyna wywołała u Walker głośne parsknięcie śmiechem, ale powstrzymała go najszybciej jak umiała, nie chcąc zaczynać kłótni z chłopakiem.
-Nie no oczywiście jak chcesz, to zrobimy po twojemu. – powiedziała, napotykając przy tym zdziwione miny chłopców, którzy widocznie zastanawiali się, czy nastolatka na pewno nie nawdychała się czegoś w tej łazience. – Tylko wiesz istnieje pewien problem. Nie wypada ci wracać bez rozumu do domu, więc najpierw musisz go odnaleźć. – skwitowała, kierując się do swojego pokoju, aby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. – Za 10 minut widzę was obu ubranych pod drzwiami. – zawołała dumna z siebie i swojej postawy wobec danej sytuacji. 

Od autorki:

      Hej wszystkim! I jakie są wasze opinię o tym rozdziale? Mnie osobiście dosyć się podoba. Pisałam go chyba z cztery razy. Wiem, że większość z was nie przepada z Lukiem w tym opowiadaniu, ale według mnie on jest taki hdbsujknoiakhhsf. Serio uwielbiam go i w ogóle takie postacie jak on. Nie wiem czemu. Powoli wkraczamy w akcje pod tytułem „Luke i Layla”. Mam tak wiele pomysłów na to wszystko, że szczerze trudno mi wybrać najlepszy. 
      Następny rozdział jest już w połowie napisany, gdyż jestem chora i mam całe dni wolne, więc na 99% pojawi się za tydzień o tej samej porze. 
       W razie pytań możecie napisać na moim twitterze, który jest w zakładkach.

PS. Jak wam się podoba ten przecudowny szablon od mojej najukochańszej @fcknjan0skians? Według mnie jest po prostu genialny! Jestem w nim dosłownie zakochana. Ślub na miesiąc hahahah. 

5 KOMENTARZY DO NASTĘPNEGO! ♥

5 komentarzy:

  1. Wow, ale to wymyśliłaś ahaha Trochę wydaje mi się dziwna metamorfoza Layli z takiej grzecznej dziewczynki na taką zdecydowaną XDD Ale, żeby czytać pisiont twarzy Greya? Anutka... 😂 Tak czy siak świetny rozdział ♥
    Szablon przepiękny :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny *-* Już podoba mi się ta przemiana Layli <3 Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. świetny szablon !!
    2. przepraszam że dopiero teraz komentuję :(
    3. rozdział świetny, tj. cieszę się, że nie zrobiłaś Luke'a takiego że jak dowiedział się o jej chorobie to nagle się zmienił itd tylko dalej jest takim samym dupkiem, takim samym sobą jak zawsze. ciekawa jestem czy ona go zmieni, zdziwiłabym się gdyby nagle się zmienił, mam nadzieję, że nie, że pociągniesz to trochę, ale jestem bardzo zaciekawiona jego metamorfozą. powodzenia z dalszym pisaniem kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny *-* czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń