piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 17


Nabrała łapczywie powietrza, opierając się rękoma o kuchenny blat. Spoglądała przez okno na owleczoną mgłą ulice, starając się uspokoić bijące jak oszalałe serce. Z ogromnym trudem przypomniała sobie wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia. W myślach karciła się za każdą nawet najmniejszą rzecz jaką powiedziała lub zrobiła. Ale najbardziej niepojętym dla niej zdarzeniem była noc, która miała miejsce. Kiedy tylko zobaczyła śpiącego koło niej chłopaka bez jakichkolwiek ubrań na sobie, zaczęła się zastanawiać nad konsekwencjami swoich czynów i modliła się, aby nie musiała za ten błąd płacić, wychowując dziecko.
Wsypywała do porannej kawy już z dziesiątą łyżeczkę cukru, nie zdając sobie z tego sprawy. Wiedziała, że powinna żałować tego zdarzenia, ale nie odczuwała tego jakoś specjalnie co dodatkowo ją zastanawiało. Nie była zakochana w chłopaku lecz poniekąd nawet się cieszyła z tego co między nimi zaszło. 
Rozmyślania przerwał jej wibrujący telefon. Podniosła urządzenie, a widząc zdjęcie uśmiechniętego Caluma, które zapisał jej jako kontakt, kiedy jeszcze była w szpitalu, uśmiechnęła się lekko, odbierając połączenie przez Facetime, gdyż nie potrafiła już normalnie porozumiewać się przez zwykłe dzwonienie. 
Na ekranie pojawiła się zaniepokojona, ale w dalszym ciągu uśmiechnięta, twarz ciemnowłosego, który widocznie tyle co się obudził. Pomachał jej, ziewając przeciągle. Przeczesał ręką, już i tak sterczące na wszystkie strony, włosy, gdyż wpadały mu do oczu. 
-Luke jest u ciebie? – zapytał, opierając się o ścianę. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową w odpowiedzi, mając nadzieję, że Hood nie zapragnie zapytać ją o to, co robili. Nie zachwycała ją perspektywa kłamstwa, dlatego w duchu liczyła na brak jakichkolwiek pytań, na które nie mogłaby odpowiedzieć zgodnie z prawdą. – Masz jakieś plany na ostatni dzień wolnego? – ku uldze Layli zmienił temat. 
-Planowałam wybrać się do miasta na zakupy bo lodówka już praktycznie świeci pustkami. Masz może ochotę jechać ze mną? – zaproponowała wesoło, wyciągając z pobliskiej szuflady kawałek kartki i długopis, przypominając sobie o zrobieniu listy produktów, które miała zamiar kupić. 
-Pewnie! – zawołał ponownie ziewając, co wywołało cichy chichot u nastolatki. Dochodziła dopiero ósma rano, a z tego co poznała Caluma, nie należał on do rannych ptaszków. Jednak sto razy większym leniem był od niego Luke, który nawet w południe miał trudności ze zwleczeniem się z łóżka. – To o której mam być u ciebie?
-Koło 12 będzie w porządku. – odpowiedziała, wpatrując się w powoli tworzącą się listę. 
-Dobra. To ja idę coś zjeść. Widzimy się za kilka godzin. Cześć! – pożegnał się i rozłączył, dając szatynce trochę spokoju. Po kilkunastu minutach podczas picia zbyt słodkiej kawy, nastolatka miała wypisane już wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, myśląc nad tym, czy o czymś nie zapomniała. 
      W momencie kiedy dopijała napój, w pomieszczeniu pojawił się zaspany blondyn, mając na sobie jedynie nisko założone bokserki. Layla nabrała powietrza, a w głowie ponownie pojawiły się obrazy z ich wspólnej nocy, powodując problemy z oddychaniem. Niebieskooki podniósł na nią wzrok, puszczając jej oczko. Usiadł na blacie, rozglądając się za śniadaniem, przyzwyczajając się, że kiedy się budzi, jedzenie już na niego czeka. Tego ranka jednak ostatnie o czym Walker mogła myśleć to zrobienie pożywnego posiłku.
-Musisz sobie coś zrobić sam, albo w lodówce został jeszcze jogurt truskawkowy to go wypij. – odezwała się, kiedy nabrała trochę odwagi. Po raz pierwszy znalazła się w takiej sytuacji i nie wiedziała jak powinna się zachować. Czy zacząć ten temat, czy może udawać, że nic się nie wydarzyło. Zanim jednak zdążył podjąć jakąkolwiek decyzje, pałeczkę przejął Luke.
-Noc była genialna. – powiedział, uśmiechając się szeroko, co dziewczyna odruchowo odwzajemniła. - Ale nie licz na nic. To tylko jednorazowa przygoda. – dodał, a w osiemnastolatce się coś złamało. Nie wiedziała jak ma na to odpowiedzieć. Spodziewała się takiego zachowania po chłopaku, ale kiedy te słowa wyszły z jego ust, szatynka poczuła niemiłe ukłucie. Przez dłuższą chwilę milczała, aż doszła do wniosku, że nie powinna zostawić tego w taki sposób. Wstała od stoliczka, wkładając kubek do zlewu. 
-Spokojnie. I tak tego żałuje, więc się nie przejmuj. Więcej do tego nie dojdzie. – burknęła, zostawiając Hemmingsa oniemiałego. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał i przetwarzał ją w głowie kilkanaście razy, starając się zrozumieć, co miała na myśli. Jeszcze nigdy nie usłyszał, żeby któraś z dziewczyn żaliła się, a każdej mówił dokładnie to samo, mając satysfakcję z ich błagania o związek. Ale takiego obrotu sprawy nie spodziewał się kompletnie. Podniósł się z zamiarem zapytania osiemnastolatki o to, jednak usłyszał zamykanie się drzwi od łazienki, więc postanowił poczekać.
Po mieszkaniu rozległ dzwonek do drzwi mieszający się z zapalanym i gaszonym światłem. Layla już ponad pół godziny siedziała w łazience, więc Luke pozwolił sobie na otworzenie osobie, która przyszła. W progu stał brat Diany, którego chłopak rozpoznał ze zdjęć w domu Lachowski oraz szpitala, kiedy przywiózł do niego Walker. Nie zdążył go dobrze poznać, ale nie przepadał za nim i gdy tylko go zobaczył skrzywił się nieznacznie. 
-Jest Layla? Mam do niej sprawę. – odezwał się, wchodząc do środka. Nie czekając długo, w przedpokoju pojawiła się szatynka z widoczną ulgą wymalowaną na twarzy. Cieszyła się, że nie musiała przebywać z Lukiem sama. – Przyjechałem z propozycją dla ciebie. – powiedział, uśmiechając się do nastolatki. Skinęła lekko głową, zapraszając go do salonu. Zaproponowała mu coś do picia, jednak chłopak odmówił, tłumacząc się niewielką ilością czasu. Za niecałą godzinę zaczynał zajęcia, na których nie mógł sobie pozwolić na spóźnienie choćby o minutę. – Pamiętasz jak opowiadałem ci, że mam szansę na uzyskanie funduszy na zrobienie profesjonalnej sesji zdjęciowej? – zapytał, siadając wygodnie w fotelu.
-No tak. Miałeś składać jakieś papiery, prawda? 
-Dokładnie. – potwierdził. – Spodziewałem się, że zanim rozpatrzą to minie miesiąc, albo i więcej, ale już po trzech dniach dostałem odpowiedź i bez problemu się zgodzili. – zawołał dumny z siebie Matt, na co Layla pisnęła cicho, przytulając przyjaciela, gratulując mu sukcesu. Była bowiem świadoma jak ciężko jest otrzymać jakiekolwiek pieniądze oraz pomoc w dziedzinie artystycznej, dlatego też cieszyła się, że chłopakowi się udało.
-Masz już jakiś pomysł?
-Tak właściwie to nawet kilka. Będę potrzebował twojej pomocy, żeby wybrać najlepszy, ale to rozmowa już na kiedy indziej. Miałem nadzieję jednak, że zgodzisz się zostać modelką. – oświadczył, zaskakując nie tylko szatynkę, ale również przysłuchującego się ich rozmowie Luke’a. Nie podobała mu się ta propozycję i miał wielką ochotę odpowiedzieć za Laylę stanowcze nie. Wiedział jednak, że nie wypadało mu, więc jedyne na czym poprzestał to modlenie się o to, że dziewczyna się nie zgodzi.
-Ja? Jesteś pewny? – zapytała nieśmiało, a jej policzki przybrały różowy kolor. Zupełnie nie spodziewała się takiej oferty. Nie sądziła, żeby była to praca dla niej. Znacznie bardziej nadawała się na asystentkę, niż jako główną atrakcje. 
-Layla proszę cię. Masz świetne ciało i urodę. Jesteś do tego stworzona. – odparł wesoło. 
-No chyba kurwa nie. – syknął pod nosem Luke, mają nadzieję, że nikt tego nie usłyszy. Jego niemiłe słowa wychwyciła jednak osiemnastolatka, nie dając tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się pod nosem, wiedząc, że skoro chłopak jest temu przeciwny, to jest to powód, żeby się zgodziła. Chciała wzbudzić w nim pewnego rodzaju zazdrość, nie do końca wiedząc dlaczego.
-W takim razie jestem za.
-Po moim trupie! – zawołał oburzony gwiazdor, zwracając tym na siebie uwagę dwójki.

*

Dochodziła 15:00 kiedy Calum wraz z Laylą zatrzymali się przy ostatnim miejscu ich zakupów, a mianowicie aptece. Dziewczyna zmyśliła, że musi kupić kilka leków, gdyż jej zabrakło, mając nadzieję, że chłopak nie będzie chciał z nią wchodzić do środka. Jej priorytetem było zakupienie testu ciążowego, aby się upewnić, że nic się nie zmieni w najbliższym czasie, a ostatnią rzeczą jakiej jej brakowało to, żeby ciemnowłosy dowiedział się o sytuacji, która zaszła u niej. 
-Idę z tobą bo trochę zimno jest. – oznajmił, naciągając rękawy kurtki na zziębnięte dłonie. Szatynka, przeklinając pod nosem na pogodę, skinęła głową popychając białe drzwi. Przechodząc między półkami, szybkim ruchem zgarnęła pierwszy lepszy test, mając nadzieję, że chłopak tego nie zauważy. – Czy ty właśnie wzięłaś to o czym myślę? – zapytał, zaglądając jej do koszyka. Nastolatce zaschło w gardle, wiedząc, że już nie ma innego wyjścia jak powiedzieć o wszystkim zdezorientowanemu przyjacielowi. Przez chwilę oboje milczeli, zbierając myśli. Brązowooki łączył wszystkie fakty, a orientując się co musiało się wydarzyć, zachłysnął się głośno powietrzem. – Proszę cię, tylko mi nie mów, że przespałaś się z Lukiem. – warknął, zaciskając szczękę. Wiedział jak przekonujący potrafi być jego przyjaciel, ale nie spodziewał się, że Layla będzie kolejną dziewczyną, która mu ulegnie. Widząc, że niebieskooka nie miała jednak zamiaru się odezwać, Calum był pewny, że jego podejrzenia były jak najbardziej trafne. – Zgłupiałaś do reszty? – syknął, wskazując na przedmiot, który zabrała osiemnastolatka. – Jeszcze się nie zabezpieczyliście? – chłopakowi ani śniło się mówić cicho i dyskretnie, za co został obdarzony karcącym spojrzeniem szatynki. 
-Nie pamiętam, dobra? Nie mam pewności, że Luke jest na tyle rozumny. Poza tym zabezpieczenie daje tylko 97 procent gwarancji. Wole się upewnić i błagam nie bądź na mnie zły. Już dostałam nauczkę. – dodała, spuszczając głowę. Nie potrafiła spojrzeć zawiedzionemu nastolatkowi w oczy. Wbrew wszystkiemu, zależało jej na jego zdaniu i nie chciała, żeby był nią rozczarowany.
-Niech pomyślę… Wyjechał ci z jednorazową przygodą? – zapytał, nie oczekując nawet odpowiedzi, gdyż już ją znał. Blondyn zawsze tak robił i widocznie Layla nie stanowiła tutaj żadnego wyjątku, pomimo tego, że Calum myślał, że jest ona dla jego młodszego przyjaciela ważniejsza niż wszystkie inne dziewczyny. Jednak widocznie się pomylił, co wywołało u niego dodatkową złość. Odetchnął, dochodząc do wniosku, że i tak już nic nie zdziała. Już się to zdarzyło, więc jego gadanie nic nie da. – Idź kupić. Chociaż z tego co wiem, to jakoś po tygodniu dopiero będziesz w stanie go użyć. – skapitulował, wychodząc z apteki. Musiał się przewietrzyć i przemyśleć to. O tyle co widział, że Walker żałowała, był również pewny, że w Luke’u nie ma nic poza satysfakcją i zadowoleniem z siebie.

*

Wracając do domu późnym wieczorem, dziewczyna znowu miała w głowie wszystkie wydarzenia nie tylko z wczoraj, ale i z dzisiaj. W myślach wyzywała się od największych idiotek za ulegnięcie Lukowi. Chodź była prawie pewna, że gdyby nie alkohol, którego spożyła bardzo dużo, do niczego by nie doszło. Wolała jednak nie wspominać o tym Calumowi, który i tak już był zły oraz zawiedziony, czego nastolatka nie potrafiła znieść, spędzając z nim te kilka godzin. 
Po zakupach, które zakończyły się dosyć nieoczekiwanie, postanowili pójść na lody do kawiarni i przejść się po parku. Hood uspokoił się trochę, ale osiemnastolatka nadal nie mogła się oprzeć wrażeniu, że jest do niej negatywnie nastawiony. Dlatego też kiedy zaproponowała mu, że wróci do domu sama, nie spierał się z nią o odprowadzenie i zostawił samą. 
Layla sądziła, że był to jeden z gorszych dni w jej życiu, których ostatnio nazbierało się sporo. Jednak szybko zmieniła zdanie, kiedy na jednej z ławek niedaleko kamienicy, w której mieszkała, zauważyła Jake’a. Chciała schować się gdzieś i poczekać, aż sobie pójdzie, żeby wrócić do mieszkania, ale chłopak widocznie ją wypatrywał, więc zanim zdążyła cokolwiek zrobić, jego wzrok spoczął na jej osobie, powodują przyspieszone bicie serca. Uśmiechnął się do niej złośliwie i ruszył w jej stronę, podczas gdy dziewczyna osłupiała w duchu błagała o to, żeby to był tylko chory, zły sen. Wiedziała jedno – dzień, który zaliczała do beznadziejnych nie dobiegł jeszcze końca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz